Siedząc w restauracji na kolejnej rajskiej plaży, zaczęliśmy dyskusję o tym jak wiele plaż mieliśmy szczęście (albo determinację) zobaczyć na własne oczy. Poczuć piasek pod stopami, analizować paluszkami jego delikatność lub szorstkość, zanurzyć nogi w wodzie i dać się połechtać falami, zamoczyć ubranie… Kto tego nie lubi? Na pewno nie my! :) Ale jakie wnioski?
W zasadzie mamy dość podobne odczucia do większości odwiedzonych nadmorskich piaskownic. Co nieco dziwne, bo Romek często pływa, uskutecznia snorkeling, zwykle nie straszna mu zimna woda i czuje się w niej jak ryba. Ja natomiast (Ewa), rzadko wchodzę głębiej, zimna nie toleruję za dobrze, choć zawsze zanurzam stopy spacerując brzegami i uwielbiam zacienione miejsca, gdzie można poczytać lub zrelaksować się, nie prażąc skóry nadmiernym promieniowaniem UV. A jednak, ranking mamy dość zgodny, więc postanowiliśmy się nim z Wami podzielić :)
Naturalnie nie widzieliśmy jeszcze wszystkiego, na dwóch kontynentach nie byliśmy wcale (choć plaże Antarktydy i tak pewnie nie znalazłyby się w tym zestawieniu;-)), no i jest jeszcze spoooro wysp, które chcielibyśmy zobaczyć. Ale czemu nie pokazać Wam tego, co pokochaliśmy dotąd najbardziej? No właśnie. Dlatego biorąc pod uwagę urok, klimat, temperaturę wody oraz okoliczności towarzyszące, ustawiliśmy kolejność dość specyficzną, ale taką bardzo naszą-osobistą.
Warto jeszcze dodać istotną kwestię, mającą wpływ na takie a nie inne ustawienie w poniższej hierarchii. Otóż, jedną z największych wad podróży dookoła świata [ciągiem] jest to, że stale coś porównujesz! Ciężko się tego wyzbyć, ale jeśli tydzień temu, trzy tygodnie, miesiąc i półtora miesiąca było się na kolejnych [w tym wypadku] „rajskich plażach”, to jeszcze dobrze nie zapomina się poprzedniej, duchem jest na wcześniejszej, a ciałem już na kolejnej. I tu woda była cieplejsza, tam tłumy za duże, tu nas spaliło słońce, a tam był genialny cień pod palmami…. Także patrząc przez pryzmat powyższych zależności – nie przedłużając wstępu – poznajcie naszą wypunktowaną opinię.
No i oczywiście zaczynamy od końca, by stopniować emocje :D
MIEJSCE 13 – COPACABANA (Rio de Janeiro | Brazylia)
Tutaj akurat ciut się rozpiszemy, ale obiecujemy nie pod każdym zdjęciem! ;) Bo z jednej strony plaża, której nie powinno zabraknąć w takim rankingu, z drugiej jednak, u nas miejsce ostatnie (choć wciąż w TOP-ach!). Nieraz zastanawialiśmy się dlaczego słynna Copacabana nie zrobiła na nas takiego wrażenia jakiego się spodziewaliśmy i powody znaleźliśmy trzy (takie istotniejsze). Pierwszy, to pogoda – zwyczajnie ten pochmurny, szary dzień, nijak nie komponował się z brazylijską perełką. Niby ludzi mało, co można by odebrać jako zaletę, ale śmieci sporo i podejrzanie wyglądających tubylców obserwujących turystów odkąd się pojawili. Dodatkowo – nasz drugi powód – trudno uznać plażę za „rajską”, kiedy wokół jest tyle wieżowców i zabudowań, totalnie odbierających urok danemu miejscu. Pewnie niektórym osobom to się może podobać, ale do nas nie przemawia. Trzeci argument na nie, to wspomniana we wstępie mania porównywania ;). więc przy takiej częstotliwości odwiedzania rajskich terenów, z naszych top-plaży wypadła najsłabiej.
Choć musimy też przyznać, że ma potencjał – fajny piasek, cudne otoczenie przyrodnicze (całe Rio jest przepięknie rozłożonym miastem), woda cieplejsza niż w Bałtyku. ;) Generalnie jest szansa, że jeszcze kiedyś – przy pięknym słońcu – oczaruje nas skuteczniej (gdy staniemy tyłem do tych wszystkich wieżowców;-)).
MIEJSCE 12 – COOLONGATTA (Gold Coast | Australia)
Plaża szeroka, piasek delikatny i ten widok na Gold Coast na horyzoncie… W tym jednym przypadku, wieżowce nas urzekły, ale tylko te „wyrastające z wody”. ;) Trochę zieleni obok rekompensowało bloki za plecami, ale woda była niestety tak zimna, że ja ledwie zanurzałam stopy, by pooglądać ciekawe muszelki, a Romek – pierwszy raz chyba – nie skusił się popływać, bo ziiiimna była okrutnie (co samym Australijczykom najwyraźniej nie przeszkadzało…). No i główna część plaży bez odrobiny cienia, kojarzyła się z typową patelnią, choć jak ktoś chciał, mógł iść pod lasek. My nie poszliśmy i… po ponad miesiącu brązowienia skóry w upalnej Azji Pd-Wsch., spaliliśmy się na raczka przy tutejszym słońcu nie-mi-ło-sier-nie! :D Ale wspomnienia i tak dość pozytywne. ;)
MIEJSCE 11 – MATHARA (Matara | Sri Lanka)
Matara, to jedno z takich miejsc, do których się człowiek wcale nie wybiera, a tu nagle, przypadkiem, potrafi tak zauroczyć, że zamiast przesiąść się i jechać dalej, zatrzymuje się na dłużej i nie chce wyjeżdżać. U nas dokładnie tak to wyglądało. Miejsce bardzo nieturystyczne, przesiadkowe, a plaża cudna, puściuteńka i buddyjski klasztor na wysepce obok, tworzyły klimat niepowtarzalny i mocno w sercu zapadający. Doznania bezcenne, a cała ta plaża i ocean należał do nas! Tyyylko do nas! ♥
MIEJSCE 10 – MERIMBULA (Merimbula | Australia)
I znów mamy Australię. Generalnie, ten potężny kraj plaże ma przepiękne, tylko właśnie z temperaturą wody jest problem. Tutaj akurat była nieco cieplejsza niż w okolicach Gold Coast (co może zaskakiwać), a dodatkowo na plus było otoczenie. Szeroki pas piasku miał zatokę oceanu po prawej, a po drugiej stronie jezioro (na niższym zdjęciu po lewej). Niebagatelny krajobraz ze skalistym brzegiem w dalszej części, a my… na piknikowych, drewnianych stołach wcinamy śniadanie, po nocy przespanej na dziko podczas trasy Sydney-Melbourne. I jak tu się nie wykąpać z rana? :D A było warto!
MIEJSCE 9 – MAYA BAY (Ko Phi Phi Don | Tajlandia)
W zasadzie nieco z ciężkim sercem umieszczamy tę plażę na tak niskiej pozycji, ale już na głównym zdjęciu widać, że jaka by nie była urokliwa, to nieustający tłum turystów, odbiera jej klimat w sposób niemiłosierny. Gdyby nie to, piasek jak puch, woda jak marzenie, a za plecami dzikie niemal tereny, które po zapuszczeniu się głębiej w las, przywodzą na myśl serial Lost i jego klimat. Ciężko mieć żal do ludzi, gdy sami współtworzymy ten tłum, ale szkoda miejsca… bardzo szkoda!
MIEJSCE 8 – LE MERIDIEN (Tahiti | Francuska Polinezja)
Wprawdzie Tahiti to nie Bora Bora, ale na tyle blisko, że plaż spodziewaliśmy się najbardziej wyjątkowych. Jednak te najładniejsze na wyspie, zagarnięte są przez hotele… gdyby nie kilkudziesięcio-godzinne opóźnienie lotu, nie zakwaterowano by nas do tego kurortu i wylecielibyśmy z przekonaniem, że na tej wyspie ładnych plaż zwyczajnie nie ma. A jednak są! Wprawdzie wejście do wody nie tak aksamitne jak usypany piasek przy leżakach, ale cieplutka woda, otoczenie, rafy przy brzegu i te domki na wodzie… oj zapadają w pamięć! ;)
MIEJSCE 7 – SALAD (Koh Phangan | Tajlandia)
W Tajlandii jesteśmy aktualnie po raz drugi, ale nic dziwnego, skoro w opisywanym rankingu trzy plaże nalezą do tego kraju! Tym razem delektujemy się pokoikiem przy powyższej – Haad Salad i od razu ląduje dość wysoko. Dlaczego? Bo spełnia bardzo wiele naszych oczekiwań, co do idealnego miejsca na odpoczynek i pracę zarazem. Jest upalnie, pięknie, kolorowo, cieplutka woda skrywa w sobie sporo urokliwej rafy, a jedzenie i ludzie wokół są jak zawsze niezawodni. Do tego masaż nad brzegiem (za bajecznie niskie kwoty) staje się wisienką na torcie, którego chciałoby się kosztować najczęściej jak to tylko możliwe…
MIEJSCE 6 – MARSA ALAM (Marsa Alam | Egipt)
Od pewnego czasu Egipt stał się nieco passé i bardzo szkoda. Fakt, korzystne ceny wycieczek ściągnęły do niego ogrom polskich (i nie tylko) turystów, z nie zawsze wysoką kulturą osobistą. Jednak nijak nie powinno to umniejszać temu krajowi, z tak niezwykłą historią. A poza nią, ma niemal stuprocentowo piękną pogodę i cudowne plaże z okolicznymi rafami (jednymi z najlepszych na świecie!). To jak można w – najmniej turystycznym – Marsa Alam odpocząć, nacieszyć ciepłem i popływać z wielkimi żółwiami morskimi (i nie tylko)… sprawia, że wspomnieniami wciąż tam wracamy i jest szansa, że na dwóch wizytach w Egipcie się nie zakończy… ;)
MIEJSCE 5 – ANAKENA (Rapa Nui [W. Wielkanocna] | Chile)
Plaża maleńka i niemal jedyna (z łagodnym zejściem do wody) na całej wyspie. Jest bardzo przyjemna, a do tego (posadzone jakiś czas temu) palmy, tworzą niemal klasyczny klimat rajskości. Jednak to nie one sprawiają, że to miejsce jest absolutnie wyjątkowe! Nie da się ukryć – kąpiel, czy wylegiwanie się na plaży w towarzystwie majestatycznych posągów Moai… to spełnienie marzeń wielu osób. Nas to spełnienie ani odrobinę nie rozczarowało. Wręcz odwrotnie! Można do Anakeny dotrzeć wynajętymi rowerami, czy jeepami, a po objechaniu wyspy, zatrzymanie się w tym miejscu na dowolnie długi relaks i jakąś zakąskę, jest znakomitą opcją. Kto zawitał już na Rapa Nui, nie może tej plaży pominąć! Nie warto…♥
MIEJSCE 4 – BLUE LAGOON (Bali | Indonezja)
Bali to wyspa wulkaniczna i pięknych, piaszczystych plaż, nie jest tak znowu wiele (jak większość zdaje się myśleć). Ale te które są, potrafią zauroczyć niesamowicie. Przez Blue Lagoon przejeżdżaliśmy niedługo po przylocie (z małym przystankiem na spacer) i od tamtej pory cały czas chodziło nam po głowie, by na nią jeszcze wrócić. I wróciliśmy! Na trzy noce w jej okolice, bo choć inne plaże też bywały fajne, to jednak ta przemówiła do nas najbardziej. I – jak widać – do tego stopnia, że w rankingu ląduje naprawdę bardzo wysoko. ;)
MIEJSCE 3 – PIGEON (Pigeon Island | Sri Lanka)
Pomimo pory deszczowej, wybraliśmy wschodnią cześć Sri Lanki na zakończenie podróży po tym kraju, właśnie dzięki reputacji plaż w tym regionie. I choć początkowo nie myśleliśmy płynąć na wyspę sporo oddaloną od miejsca zamieszkania, to podświadomie coś nas do tego skusiło. I była to naprawdę znakomita decyzja. Czas tam spędzony był cudowny! Świetne pole do snorkelingu, zacienione miejsca na olbrzymich kamieniach, przyjemnie ciepła woda i do tego totalnie przezroczysta. Kropla deszczu nie spadła, a my mieliśmy dzięki temu znakomite pożegnanie z wyspą, połączone spotkaniem z niezwykłymi ludźmi… wspomnienie cudowne! I mamy już podium! ;)
MIEJSCE 2 – SANTA MARIA (Sal | Wyspy Ziel. Przylądka)
Trudno zliczyć ile razy rozpaczaliśmy, że zdjęcia nie oddają ani w połowie piękna fotografowanych miejsc. Oto jeden z lepszych przykładów. Pomimo obejrzenia już wielu magicznych plaż, gdy pierwszy raz wchodziliśmy na tą – przy Santa Maria, zwyczajnie nas zatkało. Ja aż się zatrzymałam i nie mogłam powiedzieć słowa!… Trudno się tu do czegokolwiek przyczepić. Piasek mięciutki, woda o wielu odcieniach turkusu, a przy tym całkiem ciepła, plaża rozległa… po prostu piękna! Ludzie przyjaźni i wszędzie wokół muzyka… tak, to po prostu „no-stress-Cabo-Verde”! :))
MIEJSCE 1 – BAMBOO (Bamboo Island | Tajlandia)
No i mamy zwycięzcę! :) Jak dotąd nie udało się pobić tego naszego raju od 2012 roku, a była jedną z pierwszych odwiedzonych plaż z tego zestawienia. 10/10 pod względem wyglądu i temperatury wody, aksamitności piasku, ciszy i spokoju, samopoczucia, krajobrazu wokół i przyrody za plecami. Ukryta gdzieś pomiędzy bardziej znanymi z archipelagu wysp Phi Phi, magiczna, cudowna…♥ to dla nas jest RAJ! Do dziś pamiętamy jak bardzo nie chcieliśmy z niej odpływać, gdy przyszedł na to czas. Miało się ochotę schować, zagubić i zostać. ;) Niestety, na to nie było szans, ale dzięki temu stała się naszym ideałem i w pełni na to zasługuje. Mamy nadzieję, że nadal, a turystyka jej jeszcze nie „pochłonęła”…
No to mamy rajską 13-kę ;) szczęśliwą 13-kę, a co! Przełamujmy stereotypy :D
Ale na koniec coś, co nieco sprowadzi na ziemię (niestety, czasem trzeba;-)).
BONUSIK | wtręt patriotyczny ;)
choć może najpierw kilka słów wyjaśnienia. Ten post powstaje dokładnie w Dzień Niepodległości w Polsce. Dlatego, by wrzucić tutaj narodowy akcent, dodajemy w bonusie jedną polską plażę. :) Zdecydowanie naszą ulubioną, czego dowodem jest fakt, że postanowiliśmy wyprowadzić się ze starego i klimatycznego Krakowa, by zamieszkać w jej okolicy. Chodzi oczywiście o Gdynię. Długo by opisywać co, jak i dlaczego, więc darujemy sobie tutaj takie tasiemce. Generalnie Bałtyk ma według nas swój niepowtarzalny klimat, pomimo tego, że temperatura wody jest niska, a rafy specjalnie nie uświadczy w okolicach linii brzegowej. Samo spacerowanie plażą od Gdyni aż po Gdańsk (kto ma na tyle sił:-D), przycupnięcie na piasku poza sezonem, czy wspięcie się na okoliczne klify, by podziwiać żywioł z góry i wsłuchiwać się w ten uspakajająco-cudowny szum fal… bajka!
A samo zdjęcie, to jesienny wieczór, wiatr się uspokoił, jest ciepło i spokojnie (jak na tę porę roku przystało). Po lewej słynna knajpka szantowo-koncertową [co niestety powoli odchodzi do przeszłości – komercja wygrywa…], a po prawej jedno z naszych ulubieńszych miejsc w Gdyni na kawę, obiad, czy po prostu do zdalnej pracy. I choć panorama nie jest zrobiona najlepszym sprzętem – co widać od razu ;) – to nie licytujmy się o jakość zdjęć. Niezwykły urok jest bez dwóch zdań!
Tak więc mała refleksja – odwiedzając przeróżne zakątki świata, nie zapominajmy o naszych perełkach. Bo choć klimat mało egzotyczny, to kraj mamy piękny! :)
—– o – o – o —–
To jak? Na którą z tych plaż wybralibyście się najchętniej? ;)
A może na jakiejś byliście i macie inne odczucia?
Podzielcie się z nami!
12 komentarzy
Ja chyba muszę takie zestawienie zrobić w kontekście Bałkanów, choć parę miejsc już odpadło z tej listy, bo w międzyczasie dotarła tam niezbyt mile widziana cywilizacja. A jednak najfajniejsze są dzikie plaże, najlepiej taki, do których nie da się dotrzeć autem. Te wybrane przez Was również są piękne, ale póki co dla mnie za daleko, by je odwiedzić.
My też zdecydowanie wolimy te dziksze, ale nie zawsze łatwo nam do nich docierać. Chyba często zbyt gonimy w podróżach, ale to się powoli zmienia ;) tak jak i my i nasze potrzeby…
Zaskakujący nr 1. Brakuje mi filipińskich plaż. ale jest też kilka miejsc, które bardziej niż bardzo chce odwiedzić.
No właśnie na Filipinach nas jeszcze nie było, choć teraz mamy blisko i się zastanawiamy… ;)
A nr 1. oczywiście subiektywny, ale w naszym przypadku zgodnie okrzyknięty ;)
Brakuje tu wielu indonezyjskich i malezyjskich plaż, które biją większość tych ze zdjęć na głowę ;)
A polskie plaże (poza sezonem) uwielbiam równie mocno jak te wszystkie tropikalne!
Na pewno jest jeszcze wieeeele pięknych plaż, ale trudno o nich pisać, jak się na nich nie było ;) a jak na "nasz subiektywny ranking", to żadnej nie brakuje ;)) Za to z czasem będzie nam się ten ranking pewnie nieco zmieniał i możliwe, że kiedyś go uaktualnimy! Oby! :)
Nie byłam na żadnej z wymienionych przez Was plaż… ale też mam kilka swoich ulubionych (kolejność przypadkowa :)
– Playa de las Conchas, Graciosa, Wyspy Kanaryjskie, Hiszpania
– Corralejo, Fuerteventura, Wyspy Kanaryjskie, Hiszpania
– Diani Beach, Kenia
– Playa Maguana, Kuba
– Playa Bonita, Dominikana
– Praia de Batata, Algarve, Portugalia
– Paradise Beach, Korfu, Grecja
– Sunrise Beach, Ko Lipe, Tajlandia
Super, jest ściąga na kolejne miejsca – dzięki! :D
A tak swoją drogą, fajnie jest zrobić taki własny ranking, bo to dość sentymentalny i cieszący spis… ;)
Kurczę, nie byłam w ani jednym z tych miejsc! Nawet w Gdyni :) A plaże piękne, aż się rozmarzyłam…
Marzenia sprzyjają podróżowaniu, więc wszystko jeszcze przed Tobą!! Powodzenia ;)
Dzisiaj lubię was troszkę mniej, czytając ten post w szarej Warszawie :D Matara tak! też byliśmy! Aczkolwiek z tamtego regionu nam bardziej zapadła w pamięć Mirissa. Było to takie nasze miejsce na Ziemi. Oraz Varkala w Indiach :) Dzięki wam czuję się taki promyk słońca na buzi znowu.
My w Mirissie byliśmy tylko wypływając za wielorybami, co skończyło się… traumą do dziś :D ale wiele osób pozytywnie ocenia tamte plaże, więc pewnie coś w tym jest ;)
Słonka życzymy w Warszawie i lub nas znowu, co?…;)))