Podobno świat coraz mniej czyta. Być może coś w tym jest, ale my chyba żyjemy w jakiejś jego lepszej części. Bo wokół nas czytają wszyscy – rodzina znajomi, ludzie w tramwajach. Trudno więc uwierzyć, ale statystyki pewnie nie kłamią. U mnie, w rodzinnym domu, w każdym pokoju były biblioteczki. Serio w każdym, nawet w kuchni. Uwielbiałam ich zapach, wygląd, dusze. Stały się w efekcie częścią absolutnie podstawowego wyposażenia mojego własnego mieszkania, co przy wielokrotnych przeprowadzkach nadwyręża nieco Romkowy kręgosłup. Nawet pan z firmy przeprowadzkowej, wynosząc ostatnio na 2 piętro kolejne pudło z książkami, powiedział do mnie z przekąsem jak się ma tyle książek, to się nie przeprowadza. Hm.., czyżby? ;) Ja tam twierdzę, że tam mój dom, gdzie książki moje (instrumenty i płyty z muzyką). I tak będzie zawsze. Aaaa i Romek! Żeby nie było :D
A jak jest z książką w podróży?
Wszystko wskazuje na to, że poniekąd naszym domem mianowaliśmy pięć dodatkowych miejsc na świecie, dzięki akcji książka w podróży. Bardzo lubię ten moment wyboru i pozostawiania jednej z perełek polskiej literatury w odległych zakątkach ziemi. W zasadzie nie ma wyborów przypadkowych i każdy z egzemplarzy kupiony został wcześniej specjalnie, bo z naszymi nie ma opcji się rozstawać. A skoro są ważne dla mnie książki, to chciałam napisać tutaj kilka słów na ich temat. Tak w ramach inspiracji, bo może właśnie szukasz czegoś nowego do przeczytania. A wybór – choć na razie mały – dość zróżnicowany. I będzie się powiększał!
Na czym polega projekt książka w podróży?
Pomysł jest cudowny w swej prostocie. Chodzi o to, by zostawiać polskie książki w odwiedzanych miejscach publicznych, dla innych czytelników. W formie podarunku, lub opcji przejściowej, tak do poczytania. Gdy blisko pięć lat temu byliśmy w podróży dookoła świata, nigdzie takiej polskiej książki nie udało się spotkać. A rozpłynęłabym się ze szczęścia! W wielomiesięcznej podróży człowiek zwyczajnie tęskni. Do domu, do języka, do polskości. Gdy więc pojawiła się akcja, od razu postanowiliśmy się przyłączyć, bo to jest świetna opcja na wielu płaszczyznach. Dla tęskniących za polskim językiem zapisanym na kartkach papieru, to jedno. Dla poszerzania horyzontów czytelniczych, to drugie. No bo taka przypadkowa książka motywuje z pewnością, by ją przeczytać (jeśli się jeszcze tego nie zrobiło) i sam motyw losowości jest tu ciekawy i intrygujący. A trzecie, to też dobry pomysł, by nie dźwigać dalej przeczytanego tomu, tylko się nim podzielić. Zostawić gdzieś pomiędzy innymi książkami, językami, czy ludźmi. W lokalach, hostelach, lub innych losowych miejscach z własnym księgozbiorem.
Nasze książki pozostawione gdzieś w świecie
Nam – jak dotąd – udało się zostawić pięć. Byłoby sześć, jednak jakimś dziwnym trafem nie zapakowałam przygotowanej książki w podróż do Maroka. Byłam wtedy zła okrutnie, ale nic straconego, bo niejedna podróż przed nami (pewnie i do Maroka również). A piątka ciekawych pozycji jest prawdopodobnie wciąż na swoich stanowiskach, bo nic nie wiemy, by ktoś je odnalazł. Oto książki do wzięcia:
Krokodyl z kraju Karoliny Joanna Chmielewska
Tbilisi, Kiwi Cafe, Gruzja
To najświeższa podarunkowa książka. Dopiero przy trzecim pobycie w Gruzji udało mi się znaleźć odpowiednie miejsce do pozostawienia tej małej, ale naprawdę fajnej pozycji. Osobiście Chmielewską odkryłam dość późno, ale bardzo się cieszę, że na nią trafiłam. Jeśli ktoś nie zna autorki, to w skrócie można napisać, że to taka nasza, polska Agata Christie (choć sama pisarka skromnie zaprzecza sensowi porównania), z luźnym i fajnym poczuciem humoru oraz detektywistycznym zacięciem. To jedna z tych pozycji, którą łyka się za jednym zamachem. Nawet jeśli nie wybierasz się na razie do Tbilisi, lubisz kryminały, a książka jest Ci obca – pozwól się zachęcić. Myślę, że warto.
℘℘℘
Marynarka Mirosław Tomaszewski
Kunming, Hostel The Hump, Chiny
Według nas to doskonały materiał na lekturę. Nie dlatego, że nudna, a że każdy powinien przeczytać i będzie zadowolony. To książka, która dotyka tematów ważnych, trochę obcych młodym ludziom, ale też świetnie pod nich napisana. Wielowątkowy splot wydarzeń, sporo dobrej muzyki w tle i główny bohater z którym bardzo szybko człowiek się zżywa. A czyta się ją rewelacyjnie! Jedna z najlepszych książek, jakie udało nam się wchłonąć w ostatnich latach. Zrobiła takie wrażenie, że wciąż kupujemy kolejne egzemplarze i rozdajemy znajomym. Zwłaszcza z Trójmiasta, bo to na jego ulicach toczy się opowieść. Bardzo polecamy! Za darmo do odbioru w Kunmingu, ale też bez problemu do dostania w księgarniach.
℘℘℘
Gra Bogów Magdalena Zawadzka-Sołtysek
Bangkok, Cafe Velodome, Tajlandia
Kto nie lubi zapuszczać się w tereny Wikingów, mórz północy i historyczne opowieści z niezwykłymi przygodami bohaterów – polubi po tej książce. Jest napisana w taki sposób, że wciąga zarówno dorosłego czytelnika, jak i nastolatków. Romek przeczytał ją jadąc pociągiem z północy na południe Tajlandii, marnując tym samym opłaconą kuszetkę, bo nie odłożył książki dopóki nie skończył. Myślę, że to najlepsza rekomendacja, bo sen przecież taki ważny! ;) Ale można czytać też w dzień, więc spokojnie. Jeśli nie będzie łatwo zdobyć jej w kraju, polecamy przesympatyczną kawiarnię w samym centrum historycznego Bangkoku.
EDIT: książka odnaleziona przez Adę i Mikołaja, których podróże możecie śledzić na blogu Rok Włóczykija :)
℘℘℘
Leven Tomasz Szlendak
Bagan, Hotel Yadanarbon, Mjanma (Birma)
Opowieść o toruńskim kupcu, krwawych zbrodniach, śpiewających żabach i czupurnej piekareczce – to druga część tytułu. Przeczytałam tę książkę jeszcze na studiach i byłam zachwycona jej nietypowością, humorem, historyczną tematyką i umiejscowieniem w ukochanym Toruniu. W tej książce jest ogrom smaczków i chyba każdy potrafi je z niej wyciągnąć. Doskonale się bawiłam czytając, Romka też nią zaraziłam (choć nie pamiętam aż takiego entuzjazmu jak mój) i życzę każdemu czytającemu takiej samej frajdy z jej poznawania. Sam autor nazwał ją „fikuśną” książką. W sedno! ;)
Do poczytania pomiędzy pagodami Nowego i Starego Bagan ♥
℘℘℘
Heban Ryszard Kapuściński
Santa Maria, Sal, Hotel Central, Cabo Verde (Wyspy Zielonego Przylądka)
To była pierwsza zabrana z nami propozycja, której przykleiliśmy logo podróżującej z walizką książki. Lecieliśmy na Cabo Verde i choć to wyspiarska część Afryki, to jakoś tak… pasowała do tego, by ją właśnie tam pozostawić. Nie ma chyba osoby, która nie zna Ryszarda Kapuścińskiego, ale pewnie nie każdy przeczytał Heban. Ja jeszcze w liceum i choć to zbiór reportaży, a nie wciągający kryminał, to jednak czytałam z ogromnym zainteresowaniem i zaintrygował mnie Afryką niesamowicie. Czytając, chciało się zrozumieć to wszystko i nie miałam wątpliwości, że do tego trzeba udać się tam samemu. Inspiracja, to bardzo ważna rzecz. I jaka skuteczna! ;) Dlatego to ważna dla mnie książka. Znasz? Jeśli nie, to może warto zaryzykować? ;)
EDIT: książka odnaleziona i bardzo doceniona przez Izoldę i Joannę :) /dziękujemy za inspirującego maila!
Jak znaleźć inne podróżujące książki?
Projekt ma własną stronę, która ostatnio trochę zawiesiła swoją aktywność, ale wciąż jest tam mapka z wieloma zaznaczonymi miejscami na świecie. Do pewnego momentu na pewno była uaktualniana, a nawet jeśli już nie każdy to robi, to można wejść w listę blogów podróżniczych, które wzięły udział w akcji. Na ich podstronach, lub na samych blogach pewnie można znaleźć więcej informacji. Ale, szczerze mówiąc, lepiej podejść do tego inaczej. Książka w podróży zaczęła żyć własnym życiem. Sporo egzemplarzy rozeszło się po kontynentach i czeka na swoich szczęśliwych znalazców. Dlatego myślę, że najfajniejsza zabawa, to być uważnym w podróży na polskie tytuły pomiędzy zagranicznymi książkami i… może to właśnie Ty odnajdziesz ciekawą pozycję ze specjalną dedykacją i logo projektu? :) Nie zapomnij wtedy dać znać o tym temu, kto ją tam dla Ciebie zostawił.
Osobiście nie mogę doczekać się takiej wiadomości…:))
24 komentarze
Może to niewiarygodne, ale w podróży nie czytam książek. Natomiast w domu, aby nasycić się tymi emocjami – tak :)
Dlaczego niewiarygodne? :) Myślę, że każdy ma swoje preferencje i w pełni to rozumiem. U mnie dużo zależy od podróży, ale bardzo lubię czytać w pociągach, samolotach i w cieniu na plażach (opalać się nie znoszę). Także co kto lubi ;) a jak samemu się nie chce, to właśnie można zostawić dla kogoś. I to jest super! :)
Przyznam, że bardzo pomysłowy projekt, podróżujące książki, fantastycznie będzie na nie trafić. :)
Pomysł super i dzięki temu przyłączyło się do niego tak wiele osób :) A książek szukaj! Mapka na pewno pomoże ;)
To jest genialne! Ja podróżuję głównie po polskich górach, ale, gdy w końcu uda mi się wybrać do Gruzji, będę pamiętac, by zostawić tam książkę. Co do przeprowadzek – hmmm, znam temat. Dobrze, że pomagał mi kolega, bo dobytek książkowy miałam wówczas pokaźny. Dzisiaj udało mi się go trochę zredukować.
Ale fajnie! Gruzja jeszcze wiele książek pomieści ;)) a co do redukowania… pracujemy nad tym, ale ja już tracę nadzieję…:D
Żal by mi było rozstawać się z książkami… :)
Mnie również! Dlatego własnie, zawsze w drogę kupowałam drugi egzemplarz ;)
Świetny projekt! Ucieszyłabym się, gdybym w podróży natrafiła na taką książkę i pewnie na jej miejscu zostawiłabym jakąś swoją, jeśli miałabym przy sobie przeczytaną sztukę. Mam nadzieję, że będzie o niej głośniej! :)
I to jest bardzo fajny motyw – zostawiania swojej i zabieranie tej, której się jeszcze nie przeczytało :) warto wziąć pod uwagę! :))
Super-świetny pomysł!
To prawda :) dlatego dumnie niesiemy go w świat! ;))
Gdybym znalazła polską książkę daleko w obcym kraju, byłabym bardzo mile zaskoczona, serce by mi „urosło”, może nawet łezka zakręciła się w oku. Fajny pomysł, żeby tylko znaleźć czas na czytanie. A jeśli nie, samo wzruszenie warte jest tego pomysłu. :)
Może w samej podróży czytać byłoby ciężko (choć zależy od rodzaju podróżowania). Ale w samolocie, czy pociągu, albo zwyczajnie po powrocie do domu na pewno udałoby się trochę wygospodarować. W końcu to nieoczekiwany, ale dość wyjątkowy prezent! :)
Z ciekawości sprawdziłam, czy w Australii można znaleźć podróżujące książki. Niestety, na chwilę obecną nie ma ani jednej. Znalazłam juz chyba swoją misję – porozrzucanie kilku książek po Australii! :)
Fantastyczny pomysł! Trzymamy kciuki za powodzenie akcji i może kiedyś my sami wrócimy do Australii, by odnaleźć Twoją?…;))
Hej, podczas jednej z pierwszych podróży do Tajlandii znalazłam polską gazetę w hotelu z czego się bardzo ucieszyłam ? Super pomysł z tymi książkami ?
A to na pewno też musiało być fajne zaskoczenie! I o ile dobrze pamiętam, ja chyba ze dwa razy też zostawiłam gdzieś gazetę po wylądowaniu. Bo brałam do samolotu, ale potem już nie planowałam dźwigać. Nie pamiętam teraz gdzie zostawiałam, ale kto wie… może to i moja była? :D ;)
Hmmm w podróży nie czytam książek … za każdym razem coś z sobą biorę i kończy się na tym, że przywożę nietkniętą. Za to lubię pisać w podróży.
A widzisz, to mnie jest łatwiej czytać niż pisać. Książka jest dla mnie taką fajną formą relaksu, np. w cieniu na plaży. ;) A bardzo też lubię czytać w samolotach i pociągach. Za to Romek w podróży czyta ciągle, bo… wiecznie na mnie czeka! :D Choć jego to chyba mniej bawi…;))
Znam to! Ale jeszcze jakoś nie korzystałam z tej opcji :O
Zawsze najtrudniej zacząć, ale potem już lecą kolejne z automatu! ;))
Jesteśmy obecnie w Kazachstanie i chętnie zostawiłabym gdzieś na trasie książkę, ale jak na złość tym razem zabrany tylko czytnik;/
To prawda, że czytniki są super-wygodną opcją na podróż. Ale jeszcze nie wszystko można na nich dostać. Także nic straconego, może innym razem się uda. :) A Kazachstanu zazdroszczę ogromnie! ♥