Egzotyka na wyciągnięcie ręki – tak najkrócej można by określić Maroko, patrząc od strony Europy. A Marrakesz, to chyba najciekawszy i najbardziej zróżnicowany przykład orientalnej kultury. Tanich lotów jest tak dużo, że dosłownie każdego dnia spore grupy urlopowiczów – z wielu miejsc Starego Kontynentu – udają się tam po nowe smaki, słońce i przygodę. Poza tym, wciąż dochodzą nowe połączenia! Nawet kilka dni po tym jak my kupiliśmy swoje bilety, doszły bezpośrednie trasy z Polski. Ale na szczęście na bardziej odległe terminy, więc nie było nam aż tak szkoda. Zwłaszcza, że udało się dostać (w idealnym dla nas terminie) dość tanie loty do Marrakeszu (z przesiadką w Londynie – co też nam było na rękę). Za to teraz już wiemy, że następnym razem polecimy prawdopodobnie tylko jednym lotem, prosto do Rabatu. Ale zanim wybiegnę aż tak w przyszłość, powiem Wam najpierw, czy warto lecieć do Marrakeszu – jak myślicie? ;)
Termin: luty-marzec 2017 (8 dni)
Osoby: 2 (Ewa i Romek) ;)
Maroko – informacje praktyczne
- Wiza: turystycznie nie jest potrzebna (do 90 dni), ale paszport musi być ważny minimum pół roku! (po wylądowaniu i przed wylotem wypełnia się ogólnodostępne na lotnisku karteczki, dołączane do paszportu)
- Waluta: Dirham [MAD, Dh]; przelicznik: 10 MAD = ok. 1€ (co ciekawe, nawet na lotniskach jest korzystnie wymieniać – ujednolicony kurs we wszystkich spotkanych przez nas miejscach)
- Czas: GMT, GMT+1 (czas letni)
- Języki: arabski (urzędowy), berberyjski, francuski (powszechnie stosowany) /w turystycznych ośrodkach można dogadać się też po angielsku
- Prawo jazdy: polskie prawo jazdy wystarczy, międzynarodowe mile widziane; przy wjeździe swoim samochodem wymagana zielona karta
- Udogodnienia: WiFi dostępne w wielu miejscach turystycznych (hotele, riady, lokale gastronomiczne, nawet nowsze autobusy miejskie); bankomaty znajdują się we wszystkich większych miejscowościach i jest ich całkiem sporo
- Gniazdka w Maroku: polskie wtyczki pasują do gniazdek (bez przejściówek)
- Zdrowie: szczepień obowiązkowych brak, a zalecane, to zwykle standardowe dla tropikalnych podróży; przyda się też profilaktyka przeciw obcej florze bakteryjnej – probiotyk typu Dicoflor (10 dni x 1 tbl. – 7 przed wyjazdem, 3 podczas) -> o wartych przemyślenia szczepieniach, zdrowiu w podróży oraz probiotyku ← pisałam w osobnym poście
- Pogoda: w okresie zimowym trzeba pamiętać, że noce są chłodne, a nawet zimne (w wielu miejscach nie ma ogrzewania), dnie za to bywają ciepłe przy słonecznej pogodzie, jednak gdy jest pochmurno, trzeba się nastawić na chłód; warto więc zabrać ciuchy (i buty) na każdą pogodę – od czegoś do opalania, aż po ciepły polar i kurtkę przeciwdeszczową; no chyba że lecimy tam latem, to [poza górami] sucho i gorąco w większości miejsc w Maroku ;)
- Koszty podróży (za 2 osoby): loty zewnętrzne 230€ || noclegi ze śniadaniami 130€ || gastronomia 88€
- Przykładowe ceny w Maroku (Marrakeszu) w MAD (dirhamy):
- woda 1.5 l. – 6 MAD
- kawa – 10-20 MAD
- herbata miętowa (ataj) – 8-15 MAD
- danie tajine – 25-50 MAD
- 3-5 bananów – 10 MAD
- naleśnik „na drogę” – 5 MAD
- pocztówka – 2-4 MAD
- znaczek – 9 MAD
- magnes – 5-20 MAD
- piwo regionalne (do zdobycia np. w Carrefourze) – Flag: 11 MAD, Cassablanca: 20 MAD
- 100 ml olej arganowy – 80 MAD (sklep z olejkami i ziołami)
Odległość Maroka od Polski daje nam ten niesamowity komfort, że nie musimy zwiedzać wszystkiego „na hurra”. Pędzić każdego dnia w nowe miejsce, wracać z podróży bardziej umęczonemu niż po pracy i mieć poczucie ogromnego niedosytu. Świadomości, że wszystko zostało jedynie „liźnięte”, a nie poznane. Żeby nie było, nie krytykujemy takiego systemu podróżowania – sami często jesteśmy do niego zmuszeni. Ale to zwykle w bardziej odległych częściach świata, gdzie wiemy, że powrót prędko się nie zdarzy, lub nawet zupełnie może nie nastąpić. Ale do Maroka warto wybrać się częściej, skoro serwuje dużo więcej słonka niż polska zima, a znajduje się dosłownie rzut beretem od domu. Takim większym beretem i nieco mocniejszy rzut, ale jednak.
Dlatego kiedy okazało się, że w tym roku mamy mocno ograniczony czas urlopowy – ze względu na etat Romka – postanowiliśmy wyskoczyć dokładnie na tydzień i tylko w jedno miejsce. A padło na Marrakesz, bo: tak nam pasowały połączenia z Gdańska, bo jest na południu kraju (czyli cieplej!) i miał być najbardziej kontrowersyjnym miastem Maroka, a my lubimy wyzwania. :) No to polecieliśmy!
Marrakesz na własną rękę – informacje praktyczne
- transport z lotniska – oczywiście zawsze jest opcja taksówek, które same Was znajdą, lub lotniskowego autobusu (30 MAD/os), ale my polecamy podejść kilka kroków do głównej ulicy -> za głównym wyjściem z portu lotniczego, idzie się prościutko ulicą – po prawej są parkingi, po lewej płyta lotniska – a na jej końcu jest główna trasa z miejskimi autobusami; należy przejść na drugą stronę ulicy i kawałeczek w lewo znajduje się przystanek do turystycznego centrum (główny Plac w Marrakeszu) – numery: 11, 18 (4 MAD/os)
- miejska komunikacja – jest bardzo fajnie rozplanowana i w zasadzie wszędzie – na terenie miasta – dostaniecie się bez problemu (i to w cenie 4 MAD/bilet), a WiFi w nowszych autobusach naprawdę pozytywnie nas zaskoczyło!
- noclegi – jest ogromna baza noclegowa (my znaleźliśmy w bardzo fajnej dzielnicy Kazba poprzez booking.com – przejrzyj promocyjne oferty), ale przede wszystkim polecamy zatrzymać się w tradycyjnych riadach – mają niepowtarzalny klimat!
- gastronomia – głodni tam nie będziecie – masa restauracyjek, garkuchni, stoisk z naleśnikami, owocami, czy sokami
- bankomaty, kantory – w turystycznej części miasta co kilka kroków, na Nowym Mieście też jest ich sporo
- apteki – jest ich naprawdę dużo i są dobrze zaopatrzone
- sklepy – pełno jest małych ciasnych kiosko-sklepików, w których dostaniemy wszystko – od butelkowanej wody, przez dezodorant i wilgotne chusteczki, aż po czekoladę sprzedawaną na kawałki ;) [tego ostatniego raczej nie polecamy]
A jeśli nie lubisz podróżować na własną rękę, bo urlop traktujesz jako czas, gdy o nic się nie musisz martwić – nie ma problemu – zawsze możesz skorzystać z oferty zorganizowanej wycieczki z biurem podróży. Grunt, by mieć udane wakacje! :)
Co warto zobaczyć w Marrakeszu?
(poniżej listy polecanych miejsc, pojawią się podpisane zdjęcia)
- Medresa Ben Youssef (bilet wstępu: 20 MAD/os) – przepiękna szkoła koraniczna, która stała się naszym ulubionym obiektem podczas tej podróży, perełka architektoniczna ze wspaniałą kolorystyką i sporą ilością zakamarków oraz sal na wyższym piętrze; serio nie mieliśmy ochoty stamtąd wychodzić! W tym budynku nawet toaleta jest ciekawa:D; Medresa znajduje się przy meczecie, ale do niego nie ma możliwości wejścia – tylko wierni
- Pałac El-Bahia (bilet wstępu: 70 MAD/os) – bardzo rozbudowany i piękny, daliśmy sobie na niego zdecydowanie za mało czasu! Piękne zdobienia w salach, fajny motyw z lustrami, ciekawe ogrody, fontanny – jest co oglądać oraz gdzie odpocząć, lub powygrzewać się na słonku; według nas – bardzo godny polecenia
- Grobowce Sadytów (bilet wstępu: 70 MAD/os) – może nie brzmi zachęcająco, ale to naprawdę ciekawe miejsce, warte odwiedzenia; niewielkie, ale piękne i bardzo spokojne (w przeciwieństwie do klimatu Marrakeszu), choć pewnie głównie rano – polecamy dopołudniowe godziny; sala z 12 kolumnami robi ogromne wrażenie (miejsce pochówku najistotniejszego z Sadytów – Ahmada al-Mansur); dodatkowo, przechodząc do grobowców, jest okazja obejrzeć [tylko z zewnątrz] bardzo ciekawy meczet Kazby
- Bab Agnau – brama i najstarszy element fortyfikacji zaraz obok Grobowców Sadytów – przy dzielnicy Kazba; to miejsce głównie pod osoby lubiące takie historyczne perełki i chcące zrobić ciekawe zdjęcie; jest to element murów przy głównej ulicy, więc nic się nigdzie nie płaci ;)
- Plac Dżemaa el-Fna – trudno o nim nie wspomnieć, ale to nie nasza bajka – dużo, głośno, niekoniecznie autentycznie, otępiałe zwierzęta, naciąganie… generalnie chodziliśmy raczej wokół, nie wchodząc w ten wir nakręcanego orientalizmu; na pewno warto podejść na dach jednej z restauracji, gdzie na wejściu kupuje się coś do picia, siada przy barierkach i obserwuje z góry całe zamieszanie; my poszliśmy na chwilę przed zachodem słońca i do lekkiego zmroku – ciekawe doświadczenie obserwacyjne przemiany placu i sam zachód słońca nad meczetem też fajny ;)
- Meczet Kutubijja – jest dobrym punktem orientacyjnym, stanowi centrum Medyny i jest bardzo ważnym zabytkiem, ale niewierni mogą oglądać go tylko z zewnątrz, co też robi wrażenie; a warto o nim tu wspomnieć, bo jest naprawdę istotną perełka zabytkowej architektury marokańskiej
- Ogrody – wartych odwiedzenia jest kilka, ale mało kto pewnie ma czas na wszystkie; my mieliśmy okazję zobaczyć jeden z bardziej polecanych – La Menara, który na pewno robi fajne wrażenie, gdy pogoda jest przejrzysta i widać w tle góry, my jednak nie widzieliśmy gór, więc nie mieliśmy powodu do zachwytu, za to inny – w centrum Medyny – był dużo piękniejszy, a rzadko jest wymieniany gdziekolwiek – Cyber Parc Arsat Moulay Abdeslam; dodatkowo, to bardzo dobrze wspominamy spacer przez spory gaj oliwny Oliveraie Bab Jdid, udając się właśnie do La Menara i szczerze mówiąc, gaj był dla nas klimatyczniejszy niż słynny ogród (bez turystów, jedynie pojedynczy biegacze i wielbłądy pasące się na trawie;)) /wejścia wszędzie bezpłatne
- Suki (place handlowe) i inne uliczki, gdzie można zrobić ciekawe zakupy – trochę się ich obawialiśmy, bo miało być męcząco, naganiająco i niepozbycie, ale tak naprawdę wcale nie było tak źle (albo po niektórych krajach – jak: Sri Lanka, Bali, czy Egipt – Marrakesz nam niestraszny;)), sporo potargowaliśmy, nikt nam na siłę niczego nie wciskał i z zakupów jesteśmy zadowoleni ;)
Z miejsc szczególnie polecanych, na które brakło nam już czasu, wymienimy jeszcze:
- Pałac El Badi
- Koubba Almoravid
- Ogrody: Majorelle i Agdal
A, no i pamiętajmy, że medyna w Marrakeszu została wpisana na listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO. Warto więc wyruszyć w nią bez żadnego planu, zagubić się, posmakować czegoś unikatowego i tak bardzo dla nas odmiennego.
I jeszcze jedno – nie Marakesz, a Marrakesz – przez podwójne „r”. Czytamy czasem fora, czy dyskusje i… no musiałam – wybaczcie! ;)
Maroko – czego spróbować?
- tajine to tradycyjne danie, na które w zasadzie trudno nie trafić; i dobrze, bo jest pyszne, a są też wersje wegetariańskie, więc dla każdego coś fajnego – tylko szukać ulubionego miejsca i smaku
- kuskus (podobnie j.w.) i nie chodzi tu o same ziarenka z pszenicy durum, a całe danie z dodatkami (do wyboru)
- zupę harirę do dostania zwykle wieczorami i głównie w garkuchniach; w Marrakeszu np. na Placu Dżemaa el-Fna
- naleśniki z pomidorowo-ostrym (lekko ostrawym w zasadzie) nadzieniem – wieczorami, na ulicach – pycha zagrycha! ;)
- atai (herbata z miętą i cukrem) – do dostania wszędzie i choć początkowo słodycz przeraża, z czasem zaczyna naprawdę smakować…
- sok pomarańczowy (oczywiście świeżutki, wyciskany)
- owoce (banany, awokado, truskawki! – zwłaszcza zimą smakują wyjątkowo)
Maroko – co warto kupić?
- arganowe olejki oraz produkty kosmetyczne z ich zawartością (np mydełka) – nawet jeśli nie dla siebie, to na prezent, mają same zalety!
- zioła i przyprawy – świeże, aromatyczne, dobrej jakości – bez porównania z tym co mamy dostępne w Polsce
- naczynia – miseczki, talerze, naczynia do parzenia herbaty, czy do tajine – piękne i zwykle ręcznej roboty, cudo!
- biżuterię – potężny wybór, każda kobieta znajdzie tu coś dla siebie, a panowie… według uznania ;)
- szale i tkaniny – kolorów i wzorów jest taki wybór, że żal czegoś nie zabrać ze sobą, zamiast wspierać światowe marki taśmowe i ryzykować, że sąsiadka kupi w Polsce w tym samym sklepie… ;)
- skórzane wyroby – to już w zależności od tego, czy jesteśmy zwolennikami takowych, czy też nie, ale podobno warto jak ktoś lubi
- ażurowe ozdoby, lampy itp. – do bagażu podręcznego nam nie weszły, ale mnie urzekły niesamowicie i następnym razem chyba nie odpuszczę!
Maroko – o czym warto wiedzieć?
- jak się ubrać w Maroku, albo kobieta w Maroku – to były pytania, które wpisywałam w wyszukiwarkę przed wyjazdem i nie bardzo mogłam znaleźć odpowiedź, dlatego dzielę się tym, co w końcu udało mi się dowiedzieć – pamiętaj, że jest to kraj muzułmański, więc zawsze mile widziany jest skromny ubiór (bez przesady, ale jednak – ramiona i kolana dobrze jest zasłonić, o wyciętych dekoltach nie muszę wspominać?), włosów nie trzeba okrywać i pod tym względem to tolerancyjne miejsce; zdarzają się oczywiście kobiety, które chodzą ubrane „po swojemu”, ale – jak podkreślają Polki mieszkające w Maroku, lub znające chociaż język którym posługują się miejscowi – tylko na własną odpowiedzialność, bo można osiągnąć tylko coś, co z szacunkiem wobec kobiety nie ma nic wspólnego; także warto się zastanowić
- jedni twierdzą, że ludzie są cudowni, inni, że niekoniecznie, ale my nie mamy złych doświadczeń; za to Karol, dzięki temu, że podróżował nie tylko po miastach, ma wręcz bardzo pozytywne wrażenia dotyczące Marokańczyków
- jednak niezmiennie – w turystycznych miejscach (w Maroku, jak i w każdym innym kraju!) – mamy oczy dookoła głowy, w tłumie, czy na targach – torba objęta, mocno przy sobie i zawsze uwaga na kieszonkowców
- przed każdym jedzeniem myjemy ręce, a najlepiej mieć zawsze żel antybakteryjny! – może uratować nam urlop…
- woda do picia – najlepiej zawsze butelkowana, kupiona w sklepie; ewentualnie dobrze przegotowana
- targowanie się jest częścią kultury, ale w sytuacji, gdy cena jest wystawiona przy produktach, to już zwykle nie podlega dyskusji (chyba, że bierzecie coś w większych ilościach, to nam się udało trochę zejść jeszcze z całościowej kwoty)
- napiwki nie są wymagane, ale zawsze mile widziane (uwaga na wydawaną resztę w turystycznych restauracjach, nam się zdarzyło, że kelner sam odłożył sobie spory napiwek i gdybyśmy nie przeliczyli, to nikt by się nie zorientował; i tak mieliśmy zostawić, ale niekoniecznie aż tyle, za średnią obsługę tak naprawdę…)
Reasumując :)
Zostawiamy ten praktyczny post na świeżo po podróży, by pomógł zorganizować niejedną wyprawę. Ale to nie wszystko, co mamy do opowiedzenia o naszej przygodzie z Marrakeszem. Dodatkowy wpis, z większą ilością zdjęć, historii, spotkań i przemyśleń, znajduje się w formie 5 wyjątkowych momentów z Marrakeszu (klik). Natomiast tutaj skupiamy się na kluczowym pytaniu: czy warto lecieć do Marrakeszu? i odpowiadamy – oczywiście, że warto! Każdy ma swoje oczekiwania co do podróży i jednym na pewno bardzo się spodoba, innym prawdopodobnie trochę mniej. Ale niezaprzeczalnie, jest to miejsce jedyne w swoim rodzaju, zabytki piękne i orientalne, słońce świeci mocniej niż w Polsce, owoce są pyszne, a kuchnia aromatyczna i ciekawa. Do tego, Marrakesz, to świetna baza wypadowa (choćby na rowerze, tak jak Karol) zarówno nad morze, jak i w góry, na pustynię, czy do Casablanki. Nam dodatkowo udało się bardzo odpocząć, a taki mieliśmy plan. Wstawać nie na budzik, jeść późne śniadania, kawa niemal w południe i na pełnym słonku wyruszać w miasto, by spędzić dzień bez komputera, urywających się telefonów i pracy. Poza tym ten atai do teraz chodzi nam po głowie, a w domu przesłodzona herbata miętowa tak nie smakuje… czyli warto! ;)
50 komentarzy
Byliśmy w Marrakeszu już dwa razy i było super. Niektórzy nie lubią tego miasta, ale szczerze mówiąc nie rozumiemy tego trochę, bo jak ktoś chodzi tylko po placu i daje się naciągać to jest średnio, ale miasto ogólnie jest bardzo fajne. Także zgadzam się że warto pojechać i samemu się przekonać jak tam jest. My na pewno jeszcze wrócimy:).
Właśnie my mamy podobne odczucia. Plac omijaliśmy zwykle łukiem, a wieczorami naciągacze ewidentnie byli już zmęczeni, bo nikt nas nie zaczepiał. ;) Za to dużo chodziliśmy po nieturystycznych miejscach, podziwialiśmy zachód słońca na „błoniach” poza murami, czy spacerowaliśmy gajami oliwnymi. Tam ludzie bardzo fajnie do nas podchodzili i znów spawdziła się zasada, że im dalej od turystycznych placówek, tym lepiej. Ale przyznam też, że to nie jest bardzo pocieszające, gdy już się chce wylądować w takim znanym miejscu… Cóż, nikt nie obiecywał, że podróżowanie będzie usłane jest różami! ;))
Spędziliśmy z dwiema koleżankami tydzień w Maroku. Postanowiliśmy jednak podzielić te kilka dni na Marakesh, Fez i Agadir. Ten trzeci to typowo turystyczny kurort, natomiast Marakesh i Tez zauroczyły nas. Chętnie tam wrócę.
Jak dobrze przeczytać, że nie wszyscy podchodzą krytycznie do Marrakeszu! ;) My z kolei chętnie poznamy pozostałe miejsca, ale to już przy następnej wizycie w Maroku. Pozdrawiamy!
Maroko ostatnio chyba dość popularne się robi :). Dzięki za świeży wpis praktyczny :)
Na pewno tak, bo tanie loty oraz bliskość egzotyki kuszą na każdym kroku. :) A wpis niech pomaga w wielu wyprawach! ;)
Ewa dzięki wielkie za garść tak praktycznych informacji! Maroko jeszcze przed nami, więc na pewno skorzystamy z Waszych porad. Czekamy na więcej wpisów. Btw. Zazdrościmy Wam tych „tańszych” lotów z Gdańska, potwornie!
O, to trzymamy kciuki za wypad tym razem do Maroka! I bardzo proszę ;) A jeśli chodzi o tanie loty, to trzeba przyznać, że Gdańsk daje radę, choć ostatnio więcej i tak mamy z Warszawy :D ale to chyba często tak działa…;)
I co, nie naciągali was z kobrami na Dżami al Fama? Nie cierpię Marrakeszu, turystyczna wydmuszka, masa naciągania, siłowego oprowadzania, i soczek pomarańczowy z biegunką w cenie;) Rabat był sto razy lepszy, nawet Warzazat, albo Chefchouen, M’hamid… Tylko Tangier jest tam gorszy, ale dlatego, że jest to najgorsze miasto na świecie, nie tylko w Maroko;)
No właśnie nie :) nie wiem, czy to kwestia już ilości przebytych podróży, czy nie, ale nas za łatwo się już nie naciąga. ;) Zresztą, znamy przynajmniej kilka gorszych miejsc w kwestii męczących nagonek na turystów, które inni sobie bardzo chwalą. Także może to kwestia jak kto trafi? Albo gustów? Ludzi?… Trudno powiedzieć. Przeciw biegunkom my zawsze polecamy probiotyk przed wyjazdem (wspomniany we wpisie) i jak na razie od 5 lat nas nie zawiódł. A soczki w Marrakeszu są przepyszne! ;))
Maroko ostatnio wraca do mnie jak bumerang :) Ostatnio mój brat był, teraz Wy. Czas wreszcie sprawdzić te wszystkie pozytywne opinie :) A rozwinęłabyś watek „kobieta w Maroko”? Gdybyś była sama czułabyś się bezpiecznie, czy już jednak nie?
To bardzo ciekawe pytanie :) na pewno są kraje, gdzie czułabym się bezpieczniej niż w Maroku (czy konkretniej w Marrakeszu), ale w ciągu dnia nie miałam najmniejszych obaw. Po zmroku w turystycznym centrum również, ale byliśmy z Romkiem raz na obrzeżach poza murami, gdzie podziwialiśmy zachód słońca i tam już mniej komfortowo się czułam. Tzn. z Romkiem luzik, ale właśnie cieszyłam się, że jest obok. Z drugiej strony sam Romek zauważył, że w wielu krajach dużo więcej oglądali się za moją blond-czupryną niż właśnie w Marrakeszu. ;) A w kawiarni dla miejscowych, gdzie wciąż chodziłam i nigdy nie widziałam żadnego turysty, panowie patrzyli na mnie dość życzliwie ale i obojętnie, co w zasadzie sprawiało, że i ja tam spokojnie siadałam, nawet sama, choć obok było 30-tu chłopa i nikt poza tym. Dlatego ogólnie rzecz biorąc mam pozytywne odczucia, a że są miejsca, gdzie po zmroku nie każdy czuje się komfortowo… hmm… to chyba na całym świecie takie są. ;)
dziękuję za wpis praktyczny. Czekam na wrażenia.
Bardzo proszę :)) A do wrażeń, mam nadzieję, uda mi się niedługo przysiąść. Notatki już są, teraz tylko trochę wolnego czasu… i będzie gotowe! ;)
Mnie to miasto zmęczyło, ale nie dlatego, że jest nieciekawe. Bo przecież jest tam co oglądać!
To raczej sami turyści je zepsuli: przepłacając za towary i usługi, wytworzyło się przeświadczenie, że Europejczycy to „dojne krowy”, a więc ciągłemu nagabywaniu nie ma końca.
Więcej moich obserwacji tutaj: http://www.masaperlowa.pl/marrakesz-dlaczego-jednych-rozczarowuje-a-drugich-zachwyca/
Zgadza się, jednak to można dziś powiedzieć o bardzo wielu miejscach na świecie. Temat trudny i złożony niestety. Niemniej i tak uważamy, że warto pojechać, zobaczyć, przekonać się samemu. Bo, co ciekawe, osobiście znamy osoby, które Maroko i Marrakesz bardzo polubiły :)
Jadę pod koniec stycznia wielce ciekaw tego legendarnego miejsca. Jedno mnie tylko niepokoi, o czym nikt nie wspomina – gdzie, za przeproszeniem, załatwiać potrzeby fizjologiczne? Jeśli wyjdę na cały dzień na rajd po mieście, to gdzieś muszę przecież po drodze opróżnić pęcherz. Możesz mi podpowiedzieć, jak ta sprawa stoi w Marrakeshu? Będę bardzo wdzięczny.
Temat ważny i w pełni rozumiem wątpliwości. Jednak przyznam, że sama nad tym nigdy się nie zastanawiam, dlatego nie było pomysłu do opisywania. Najogólniej rzecz biorąc, korzysta się z toalet w restauracjach i kawiarniach. Ceny za herbatę (zwłaszcza atai) nie są wysokie, więc jak trzeba, to warto siąść gdzieś na chwilę. My tak zawsze robimy i działa. :) Jest też spora szansa, że są jakieś publiczne toalety, ale nie wypatrzyłam (bo nie potrzebowałam). Zresztą, jak dopada kryzys, to warto zapytać gdziekolwiek, przy sklepie czy na ulicy i podejrzewam, że sporo z osób zaproponuje skorzystanie u nich. Warunki mogą być różne, ale lepsze to niż nic. ;)
Aha, przy zabytkach i w galeriach handlowych zawsze też są toalety.
Ja wchodziłem do restauracji i pytałem czy mogę skorzystać z kibla. Najczęściej było free, raz zapłaciłem 5 MAD, a raz zostałem na obiad, bo było fajnie. Gorzej jest z koszami na śmieci. W Polsce są na każdym kroku, a tam nie ma gdzie żywcem wyrzucić śmieci.
A naciągacze, w szczególności od soków, na Jemaa el-Fna mnie wykańczali nerwowo. Trzeba nabrać wprawy w dystansowaniu się. Zauważyłem też, że działa dość dobrze jak się do nich macha ręką – dają sobie spokój. Trochę trzeba uważać, bo raz dostałem sok z kostką lodu i niestety skończyło się to lekką biegunką. A obiecanego awokado nie było czuć w środku.
A na biegunkę też polecam probiotyk, ale dedykowany – Lactibiane Podróż. Ichni street food przeszedł niezauważony ;-) (poza sokiem z kostką lodu)
No z tym lodem faktycznie trzeba uważać. Zgadzam się w pełni w kwestii probiotyku. My wprawdzie mamy sprawdzony inny, ale grunt, że działa. W ogóle ostatnio powstał o tym u nas nowy post: Probiotyk przed wyjazdem i co dalej? warto poczytać :)
Wybieram się z mężem i 2 nastoletnimi chłopakami na przełomie lipca i sierpnia i szukam opini o plażach, jak wygląda sytuacja z ubiorem nad oceanem.
My akurat nie plażowaliśmy w Maroku, więc ciężko nam konkretnie się wypowiedzieć. W Marrakeszu również nigdzie się nie opalaliśmy. Ale znalazłam taki wpis na innym blogu, powinien coś rozjaśnić >> link
Udanej podróży! :)
Super wpis, mega przydatnych informacji, dzięki bardzo :)
Baaardzo się cieszę, że się przydaje! Każdy taki komentarz niesamowicie nakręca do pisania takich przewodników ;) więc dziękuję Ci za niego! :))
Wybieram się Żoną do Marrakeszu 22 lipca na 3 dni, wszystko wyczytaliśmy w internecie więc myślę, że będzie fajnie. Mam tylko jedno pytanie które nie zostało poruszone :) Mocny alkohol na ciepłe wieczory, czytałem że warto zaopatrzyć się na lotnisku po odprawie max na osobę to jeden literek :) Ewo jak tam wygląda sytuacja z wyskokowymi trunkami ?
Pozdrawiam.
Rafale, nie jestem w stanie odpowiedzieć Ci konkretnie na to pytanie. Faktycznie mogą być ograniczenia, ale czy aż litr na osobę? Najlepiej chyba zajrzeć i podpytać na jakichś forach internetowych, bo my nigdy nie zabieramy ze sobą alkoholu w ten sposób. Jak jest okazja, to pijemy na miejscu, a jak nie ma, to nie :)
o Chryste ale piękne zdjęcia! :)
my byliśmy na podobnym szlaku i chyba mamy podobne wrażenia :)
pozdrowienia!
Dziękuję bardzo :) i również pozdrawiam od siebie i Romka ;)
Hej, byłam w Maroku turystycznie 10 lat temu z biurem podróży w Agadirze (wypad w ostatniej chwili na koniec września, a tanich lotów wtedy nie było) ; oczywiście byliśmy na wycieczkach – ale gdzie się dało łaziliśmy tam gdzie są lokalsi a nie turyści – już wtedy wiedzieliśmy, że do Maroka wrócimy. Dzisiaj zarezerwowałam lot dla naszej trójki (z dzieckiem) na drugi tydzień ferii w styczniu 2019 – tygodniowy wypad chcemy zorganizować we własnym zakresie, zaczynamy od Marrakeszu, nie mogę się doczekać tazinów i wyciskanych soków! Jedyne czego lekko się obawiam czy damy radę w chłodne poranki w riadach (tam chcemy nocować, bo klimatycznie) – czy ogrzewanie (zakładam, że to klima z wersją grzania) pomoże i nie zmarzniemy? I czy na zimą dają cieplejszą pościel a nie same prześcieradła? Masz może jakieś informacje jak tam wygląda w styczniu?
Pozdrawiam serdecznie, Ela
Elu, my byliśmy w lutym, w riadzie bez ogrzewania. Przyznam, że noce były chłodne, ale do prześcieradeł dostaliśmy bardzo grube i ciepłe koce, a ja poprosiłam jeszcze o dodatkowy i było okej. Natomiast własnie te noce były głównym mankamentem wyjazdu dla mnie, bo straszliwy zmarzluch jestem. ;) Jeśli mielibyście opcję z ogrzewaniem (nawet klimą), to to może być najlepsze rozwiązanie, zwłaszcza z dzieckiem. Z innego miejsca, ale mam dobre wspomnienia z ogrzewania klimą. :)
Super, dzięki za info, jestem spokojniejsza :), jeżeli te zdjęcia są z lutego to już sobie zazdroszczę tego wyjazdu,
p.s. będę zaglądać do Was częściej, bo ten Wasz wstęp z przespaniem zimy na „niedźwiedzia” to cytat wzięty żywcem z mojego męża, kocyk na kanapie jest teraz u nas w ciągłym użyciu, stąd na pewno skorzystamy z Waszych pomysłów jak przeżyć nasze szare zimy….Tymczasem pozdrawiam Was serdecznie i życzę świątecznych myśli nie tylko na święta…
Tak, są właśnie z lutego. :)
A jeśli chodzi o kanapę, to i kocyk i zestaw poduszek, to u nas tez komplet wciąż użytkowany! :D Pozdrawiamy Męża gorąco, dziękujemy Ci za ciepłe słowa i zapraszamy częściej. My niedługo znów zmykamy na zimę, więc kilka nowych inspiracji wpadnie. Ale na razie święta w Polsce :) wszystkiego dobrego dla całej Trójeczki! I słońca! ☼
Bilet do pałacu Bahia to 70dh/os
A to Łobuzy! Podwyżka o 700% to lekkie przegięcie… Dzięki wielkie za aktualną cenę – już poprawiamy. Choć nawet na ich oficjalnej stronie jest jeszcze 1 EUR, czyli 10 MAD…
Grobowce Sadykow to również 70dh/os, ceny które przytaczacie dotyczą tylko obywateli Maroko, my płacimy inne stawki.
Nie wiem jak było z cenami dla Marokańczyków, ale ta podwyżka naprawdę jest wysoka. Słabe to.
Nasz post jest z początku 2017 roku, co jest podkreślone we wpisie dwukrotnie, więc ceny mogą się zmieniać. Ale o tych zmianach nie ma jeszcze (na dzień dzisiejszy) na oficjalnych stronach zabytków, za to ludzie piszą już powoli w różnych komentarzach, więc faktycznie podskoczyło. Podobno teraz jesienią 2018. No cóż… Kto Marokańczykom zabroni? ;)
Góry Atlas Marakesz . Dekapitacja Norweszki i Dunki i po co zapraszać??
Jaku, nie zapraszam, bo mnie tam nie ma. ;) Przewodnik jest zestawem praktycznych informacji dla osób, które się tam wybierają. Za to moje wrażenia są takie, jakie przedstawiłam i uważam, że warto podróżować w ciekawe miejsca (czego ten blog jest swego rodzaju manifestacją). A Marrakesz był dla mnie bardzo ciekawy.
Swoją drogą, w 2017 roku zamordowano z zimną krwią w Polsce 519 osób (przed chwilą sprawdziłam raport). To co? Mam się wyprowadzić i uciekać? Tylko gdzie jest bezpiecznie?…
Nie dajmy się zwariować. A ostrożnym trzeba być zawsze! Tak w podróży, jak i na własnym osiedlu.
Bardzo fajny opis, konkretny i praktyczny. Lecimy do Marrakeszu za tydzień, czy wiesz może jak jest z wwożeniem lekarstw na teren Maroko? Czy potrzebne jest jakieś zaświadczenie od lekarza, żeby nie było problemów?
Dziękujemy bardzo! :) Z tymi lekarstwami to jest różnie. Najbardziej podstawowe nie ma problemu, choć zawsze warto mieć oryginalne opakowanie, czy/i ulotkę do niego. Z jakimiś nietypowymi tym bardziej! My akurat nigdy nie szukaliśmy potwierdzeń od lekarzy. Inna sprawa, że nie miewamy nic niespotykanego. A co do kontroli, to uniwersalnie dla większości krajów jest tak, że wszystko zależy od człowieka. Stu przepuści bez problemów, a jak trafi się jakaś menda, to… nigdy nie wiadomo do czego się przyczepi… Wiem, że to średnio pomocna odpowiedź, ale myślę, że większość podróżników zgodzi się z taką własnie wersją ;) powodzenia!
A czy jest tam bezpiecznie ? Na tyle by jechać z małym dzieckiem ?
(1,5 roku). Super opis bardzo przydatny !
Nadio, kwestia bezpieczeństwa jest zawsze trochę śliska, sama to na pewno rozumiesz. Jak to mówią, gdy się ma pecha, to… wiadomo. ;) Niemniej, nie jest to miejsce niebezpieczne. Dzieci są zawsze traktowane jakoś tak lepiej i z respektem chyba wszędzie na świecie. A zwłaszcza, gdy ktoś podróżuje z dzieckiem, to widać więcej superlatywów, gratisów, uśmiechów i ustępstw od reguł. Zdrowotnie nie podpowiemy Ci za wiele, bo nie mamy dzieci. Dorosłym zawsze polecamy probiotyki przed wyjazdem i mycie rąk przed każdym jedzeniem, ale o dziecko zapytałabym lekarza. W kwestii zdrowia zajrzyj jeszcze tutaj.
Podsumuję może tak. My nie latami nigdzie, gdzie według nas jest niebezpiecznie. Gdybyśmy mieli dzieci, latałyby z nami wszędzie. Dlatego JA do Marrakeszu zabrałabym swoje dziecko bez wahania. A Ty zdecyduj o swoim sama. ;)
Słusznie, dziękuję – poprawione. :) Wprawdzie duuużo częściej podróżnik za granicą używa słowa avocado niż awokado, ale fakt – piszę po polsku, powinnam się kontrolować. ;) A z olejkiem to przez społeczeństwo – zazwyczaj słyszę olejek, a że lubię zdrobnienia… cóż – mogło się zdarzyć! :D
Chciałam zapytać czy na Marrakesz wystarczą dwa dni?
To zależy czego oczekujesz. Nie jest to dużo i nie uda się odwiedzić wszystkich ciekawych miejsc, ale na pewno te dwa dni zdążą pokazać klimat Marrakeszu. A dla niego warto choć te dwa dni spędzić w mieście. Jeśli później (lub wcześniej) zobaczysz inne marokańskie zakątki, to wydaje mi się, że to całkiem dobre rozwiązanie. Wybierz sobie jeden ogród, zobacz madrasę i grobowce, wypij ataja na dachu jednej z restauracji podczas zachodu słońca, by porównać plac w ciągu dnia i nocą. Przejdź przez suki, pogub się w fajnych uliczkach i to już sporo pokaże Ci z atmosfery i sama zdecydujesz, czy będziesz tu kiedyś chciała wrócić na dłużej, czy to Ci wystarczy. :)
Podpisuje się pod blogiem o Marrakeszu obiema rękami ! :) Jest to naprawdę miasto godne odwiedzenia. Ja swój wyjazd zaplanowałem na druga połowę Marca, i pogoda była idealna. Jeżeli ktoś zastanawia się nad wyjazdem do Marrakeszu i wciąż zbiera informacje, to polecam również wyjazd do Essaouira :)
Super, że udało Ci się trafić na świetną pogodę i że tak bardzo spodobał Ci się Marrakesz! My sami co pewien czas rozważamy powrót do Maroka :)
Jestem świeżo po powrocie z Marrakeszu. Zgadzam się i potwierdzam wszystko, co piszesz. Też podobnie odebrałam to miasto. Z atrakcji dorzuciłabym tylko wizytę w hammamie berberyjskim. Fajna przygoda. Szczególnie polecam po męczącym dniu zwiedzania. Cudownie relaksuje.
Bardzo fajnie, że masz podobne odczucia. My coraz częściej mamy ochotę wrócić choć na chwilę ;) i dzięki wielkie za kolejne polecone miejsce! Komuś na pewno się przyda!
Cześć Arku, wszystko wskazuje na to, że się zmieniło. Sprawdziliśmy w kilku miejscach i w niektórych jest jeszcze o sześciu miesiącach, no ale w tych „pewniejszych” jednak są już trzy. Ja bym na Waszym miejscu jeszcze gdzieś zadzwoniła i się upewniła w tej konkretnej sytuacji, bo przy takich zmianach nam trudno jest zapewniać.
My tak dużo podróżujemy, że jak zbliżamy się do połowy roku przed końcem ważności paszportu, to już go wymieniamy. Jednak 6-miesięczny okres jest wymagany w tak wielu krajach, że lepiej nam dmuchać na zimne. ;) Powodzenia!