Kiedy zaczynałam pisać bloga o podróżach – tych fascynujących miejscach, spotkaniach, czy kulturze świata – nie sądziłam, że dojdę do… jelit, bakterii i biegunek! Czar prysł, co? Ot, przewrotność. A jednak zaburzenia flory bakteryjnej w podróży, to temat tak bardzo nieodłączny i ważny, że warto napisać i o nim. Zwłaszcza, że mieliśmy szczęście trafić na świetną lekarkę od medycyny podróży, która do podróży dookoła świata przygotowała nas niezawodnie.
Wyobraź sobie, że przez wiele miesięcy przemieszczania się od Azji, przez Australię, aż po Amerykę Południową – czyli zmieniając strefy klimatyczne i czasowe co kilka tygodni – nie złapaliśmy nawet najdrobniejszej niestrawności! Niemożliwe? A jednak prawdziwie. Od tamtej pory stosując się do kilku kluczowych poleceń lekarki, nadal możemy jeść wszystko i wszędzie. Tylko z głową. Dlatego przyszedł czas, by podzielić się z Tobą tymi sprawdzonymi metodami.
Czy probiotyk przed wyjazdem do dalekich krajów wystarczy? I co dalej? Jak dbać o zdrowie w podróży, by przebiegła bez komplikacji i nie zmarnować kilku dni w mniej lub bardziej wyszukanych toaletach świata?
Już piszę. Oto:
uniwersalny przewodnik profilaktyki zdrowotnej podróżnika
Żeby była jasność…
nie jestem lekarzem. Romek prawie by nim został, gdyby nie wybrał papierów z medycyny i nie uciekł na biotechnologię. :D Ale jakiś swój rozum mamy. Do tego, porady pani doktor i kilkuletnia obserwacja naszych organizmów (w podróżach po sześciu kontynentach), pozwala nam wyciągnąć wnioski. Nie są one gwarancją, ale z pewnością nie szkodzą, bo są zwyczajnie pomocne dla zdrowia. I rozsądne. Bardzo gorąco polecamy się do nich zastosować, bo zupełnie nic na tym nie tracisz. A jak wiele możesz zyskać!
Jeśli jednak Twój układ pokarmowy jest dużo bardziej wyjątkowy, niż przeciętny i zwyczajny ;) przez co nawet w kraju masz problem z odżywianiem, to warto przedyskutować to wszystko z lekarzem. Nie z nami.
Zdrowie przed podróżą
Oczywiście jest więcej kwestii, które wpływają na odporność naszego organizmu. Kwestie odżywiania, regularności, aktywności ruchowej, czy zdrowego snu (min. 6h na dobę). Wydaje się banalne, ale niezwykle ważne. Zwłaszcza, że podróż to wszystko zaburzy. Często zmiana czasu, klimatu, kuchni, otoczenia i wszystkich tego konsekwencji, wystawia nasze zdrowie mocno na próbę.
Do tego zawsze warto przemyśleć szczepienia zgodne z tym, w jakim kierunku się wybieramy. Więcej informacji dotyczących szczepień jest mi.in. na stronach medycyny podróży i zawsze warto dokładnie o tym poczytać. Czyli z jednej strony nie dać się zwariować i nie szaleć z igłami, ale z drugiej, na choroby poważne i z dużym odsetkiem śmiertelności, to jednak się zaszczepić.
Ujmę to tak, szczepienia bez których my byśmy nie ruszyli się w tropiki, to WZWA i WZWB (zaszczepiono na nią prawdopodobnie każdego, kto przechodził jakikolwiek zabieg chirurgiczny), tężec+błonica, cholera (efektem dodatkowym tej [pitnej!] szczepionki jest również ochrona przed biegunką podróżnych!) i dur brzuszny Z wścieklizną jest tak, że można szybko reagować po ewentualnym wypadku i dlatego ja się nie decydowałam (a Romek miał podane kilka dawek po ugryzieniu jeszcze w Polsce).
Natomiast kwestia malarii opiera się na tabletkach przeciwmalarycznych (np. Malarone dostępny w kraju). Oficjalnie, należy łykać je codziennie podczas wyjazdu oraz chwilę przed i po nim. Jest też wersja nieoficjalna, z zabraniem ze sobą i „końską dawką” w określonych przypadkach, ale to już bardzo delikatny temat i warto wcześniej skonsultować to z kimś o wykształceniu medycznym.
Jednak szczepienia, tabletki przeciw malarii i inne podobne środki ostrożności pozostawiamy do szerszego zbadania na własną rękę, bo – jak pisałam na początku – żadne z nas lekarzem nie jest i nie weźmiemy na siebie odpowiedzialności decydowania o Twoim zdrowiu, czy nawet życiu.
Za to profilaktyka zdrowotna przed podróżą i podczas niej, to inna kwestia. I tutaj już troszeczkę się znamy, więc się wypowiemy. ;)
Probiotyk przed wyjazdem
Wspomniane powyżej zmiany dla organizmu, jakie wprowadza daleka podróż, mocno testują nasze jelita i ich system obronny. Aby zatem przygotować je możliwie jak najlepiej do tego bakteryjnego szoku, warto zaopatrzyć się w probiotyk. Wystarczy w aptece powiedzieć, że potrzebujemy go przed podróżą i farmaceuta na pewno doradzi coś odpowiedniego. Ale z tego co wiem, ma to być środek osłonowy z grupy szczepów bakterii Lactobacillus. Najprościej rzecz ujmując – te korzystne i dobre bakterie tak otulają nasze jelita, że nie ma później miejsca na szkodliwe i obce bakterie, które mogłyby nas próbować atakować podczas wymarzonych wakacji.
Pierwszą tabletkę przyjmujemy na 7 dni przed wyjazdem. Popijamy szklanką wody i staramy się przyjmować je codziennie o podobnej porze.
Probiotyk podczas podróży
Trzy dodatkowe tabletki stosujemy w tym samym układzie co wcześniej, w pierwszych trzech dniach wakacji i – voila – możemy wszystko!
Oczywiście nie wszystko. Ale dużo. :)
5 zasad, które ratują przed biegunką podróżnych
1. Myj często ręce!
zwłaszcza po toalecie i zawsze przed jedzeniem – serio z-a-w-s-z-e! Osobiście wszędzie w podróży mamy ze sobą żel antybakteryjny i stosujemy go przed posiłkiem za każdym razem, gdy jadamy na zewnątrz. To taki element torebki, lub nerki, który zawsze ma tam być.
2. Pij wodę butelkowaną
gdy nie jest dobrze zagotowana. Niestety nie wszędzie jest tak dobrze z kranówką jak u nas w kraju, więc choć ekologiczne serce boli, trzeba na siebie uważać.
3. Płucz zęby wodą pitną
przez przynajmniej kilka pierwszych dni. A są kraje i miejsca, gdzie do samego końca warto stosować tę praktykę. Myślę, że samemu łatwo wyczuć takie miejsce.
4. Myj warzywa i owoce wodą pitną
Kupując na straganach i z niepewnych źródeł, nigdy nie spożywaj ich od razu. Przetarcie w koszulkę to nie jest dobry pomysł, serio.
5. Unikaj kostek lodu do napojów
chyba że wiesz, że pochodzą z wody pitnej.
Dodatkowo…
mówi się, żeby unikać niepasteryzowanych produktów mlecznych oraz lodów z niepewnego źródła. Tutaj już mamy pewien dysonans, bo to (według nas) zależy od kraju. Np. w Tajlandii nie wyobrażam sobie nie zajadać się kokosowymi lodami podawanych w łupinkach kokosa…♥ Ale akurat ten kraj należy do grona tych, które mają wyższy standard czystości, niż np. takie Chiny. Więc jest nieco bezpieczniej. Co nie znaczy, że stuprocentowo bezpiecznie! Przyjemności zwykle niosą ze sobą pewne ryzyko…;)
ALE!
Najlepszą naszą zasadą jest stopniowanie. Czyli pierwszego dnia po przylocie wszystko gotowane i smażone, butelkowane, żadnych lodów i płuczemy zęby bezdyskusyjnie mineralną. Drugiego dnia podobnie, choć już surowe owoce i soki (upewniamy się co do higieny ich przyrządzania, lub całe owoce zwyczajnie myjemy) można powoli ryzykować. Ewentualnie trzeciego dnia. Ale każdego dnia – do końca – myjemy ręce przed posiłkami!!
Dobrze jest po odstawieniu probiotyku znaleźć jakieś kiszonki regionalne i szybciej oswoić się z lokalnymi bakteriami. Choć nie wszędzie łatwo je dostać, więc to opcjonalnie. Dalej już wszystko z głową, przy czym staramy się nie dać zwariować, a dobrze bawić i korzystać z uroków wyjazdu.
To nasz sprawdzony sposób, ale Ty najlepiej znasz swój organizm, więc znajdź swój własny, lub porozmawiaj z lekarzem. Pamiętaj, nie wszyscy jesteśmy tacy sami!
Awaryjnie zabierz w podróż apteczkę!
Do swojej podróżnej apteczki zawsze warto dorzucić: węgiel aktywny i coś na zasadzie Stoperanu. Wprawdzie na miejscu na pewno też można dostać tego typu leki, ale szukanie aptek i czasem próba porozumienia się w nich, może być trudna. Lub fizycznie niemożliwa. ;) Lepiej mieć coś w razie czego ze sobą.
Aha!
Wszystko powyższe jest napisane w oparciu o nasze doświadczenia, czyli osób dorosłych. O profilaktyce dzieci nie mieliśmy okazji, ani potrzeby się dowiadywać. Poza tym – jak już wspominałam powyżej – nasze układy pokarmowe do najwrażliwszych na świecie nie należą, więc to jest poradnik głównie dla zdrowych osób. Ale pamiętaj – to Twoje zdrowie! – jeśli masz wątpliwości, porozmawiaj z lekarzem. Powtarzam się? Wiem, ale to ważne.
Zdrowia w podróży! :)
I słońca! ☼
22 komentarze
To ja od siebie polecę jeszcze czytelniczkom probiotyk ginekologiczny. Hotele, hostele, kanapy u couchsurferów. Baseny, sauny, obce wanny. No a w końcu przygodne romanse – wszystko to może wpłynąć na pogorszenie się zdrowia „tam na dole”. Ja zawsze biorę 5 dni przed wyjazdem, w czasie wyjazdu i 5 dni po. Stosuję provag.
O, dzięki Agnieszka! :) Ja wprawdzie nigdy nie miałam potrzeby, ale być może są kobiety, którym to może bardzo się przydać. Dobrze wiedzieć!
Ruszam niedługo na Filipiny i własnie planuję większość z tych rad wdrożyć. Oczywiście nie przed wszystkim można się uchronić, ale trzeba próbować :)
Piękny kierunek! I idealny czas na niego. ;) Skoro planujesz trzymać się tych paru zasad, to masz ogromną szansę świetnie znieść tę podróż. Udanej, zdrowiej i słonecznej! ☼
Dobry wpis, na pewno będę częstszym gościem, pozdrawiam
To super, bardzo się cieszę! :)
Fajny i użyteczny post. Chociaż ja osobiście nigdy nie stosowałam probiotyku i nigdy nie miałam problemów z przestawieniem się na inne bakterie ;-) Chyba mój żołądek jest bardziej wytrzymały niż mi się wydaje. Ze szczepieniami masz rację – też nie wyobrażam sobie wyjazdu bez szczepienia na min. WZW A i B, tężec i dur brzuszny (plus te dodatki do tych szczepień). Jeśli chodzi o szczepionkę na wściekliznę mam podobne zdanie – tak czy siak trzeba po ugryzieniu latać do lekarza, więc chyba nie warto ;-) A węgiel ratuje życie wspaniale :) Dodatkowo co ważne węgiel wiąże i „wymiata” toksyny i bakterie, które się nagromadziły w żołądku i rozrabiają ;-)
Wow, no to organizm godny pozazdroszczenia! :) Ja raz nie wzięłam probiotyku – lecąc do Mjanmy – i pożałowałam baaaardzo! ;) Od tamtej pory nie zaryzykowałabym. A węgiel, to faktycznie samo dobro. Zawsze go awaryjnie mamy ze sobą.
Super ciekawie i dokładnie wszystko opisałaś. Staram się stosować do tych zasad, zwłaszcza, że od jakichś dwóch lat mam zespół jelita drażliwego. Przed tym wyjazdem Mikołaj zmotywował mnie do zażywania probiotyku i (odpukać) na razie żadne problemy z trawieniem nas nie dopadły :)
O, to też bardzo ciekawa informacja! Niby oczywiste, że probiotyk powinien pomóc, ale przecież każdy reaguje indywidualnie. Oby udało się do końca przetrwać bez przeszkód! Trzymam kciuki! :)
Stosuję podobną profilaktykę i działała do tej pory. Na szczególne przypadki przydaje się również alkohol, np. gdy wiemy, że nie mamy możliwości zjedzenia posiłku w sterylnych warunkach, warto popić obiad czymś mocniejszym ;)
Też próbowaliśmy z tym alkoholem, ale nie wiem jak to do końca jest, bo nam jednak w Egipcie wiele lat temu nie pomógł i oboje poznaliśmy miejscowych lekarzy. ;) Szkoda, że wtedy nikt nie sugerował takich probiotyków! ;)
Świetny artykuł! To wszystkich powyższych zasad stosujemy się przed każdą naszą podróżą. Ja od siebie dodałbym jeszcze – Jedz tam, gdzie jedzą miejscowi. Oblegane przez nich miejsca to zazwyczaj gwarancja dobrego, świeżego i bezpiecznego jedzenia.
Prawda – to zawsze gwarancja świeżego jedzenia. :) Gorzej, gdy po prostu ktoś wolniej oswaja obce bakterie, wtedy nawet świeżość pożywienia nie pomoże. Niemniej, rada naprawę słuszna!
Ja mam zawsze problemy zdrowotne w podróży :(
To smutne :( ale próbowałaś z jakimś probiotykiem i dbasz o higienę rąk? To naprawdę ważne.
Super artykuł!
Dziękuję! :) Niech służy!
Ja podaję polski probiotyk diflos, ma ten sam skład co dicoflor, niewiele kosztuje, w kroplach więc łatwo go podac. Sprawdzony mam i zawsze mam go w domowej apteczce i na wyjazdach
O, nie słyszeliśmy o nim. Wielkie dzięki! Chętnie sprawdzimy :)
moje dzieciaki dostają acidolac w kroplach przed wakacjami. Zaczynam wcześniej podawać, żeby flora bakteryjna się poprawiła i żeby miały lepszą odporność
Dzięki Doris! Myślę, że osoby podróżujące z dziećmi, które właśnie odwiedziły ten post, będą Ci wdzięczne :)) Z tego co wiem, to 10 dni wystarczy, może nie ma co długo, ale to tylko moja luźna myśl. Zawsze lepiej dopytać lekarza.