Przez kilka lat tworzyła mi się lista rzeczy do spakowania w podróż. Uzupełniana stopniowo, doszła do takiego etapu, że od dawna nic już do niej nie dodaję. Jest dopracowana i uniwersalna. Dzięki temu, nie wiem co to znaczy zapomnieć coś ze sobą zabrać. Zwyczajnie mam wszystko, bo pakuję się według spisu. Bardzo to wygodne i pakowanie idzie super sprawnie. Dodatkowo, mam też specjalną szafkę w domu przeznaczoną na turystyczne gadżety, więc pakowanie zaczynam od niej i tak jest łatwiej.
Wciąż słyszałam od znajomych, czy innych rozmówców, że mogłabym podzielić się taką magiczną listą. Tyle że to według mnie nie do końca dobry pomysł. Bo każdy ma odmienny styl podróżowania, używa innych rzeczy, dochodzą specyficzne lekarstwa, czy sprzęty – to dość wszystko indywidualne. A o skarpetkach, czy szczoteczce do zębów pisać przecież nie będę, bo są raczej oczywiste. Radzę jednak, by sporządzić sobie taką listę z podziałem na kategorie (ciuchy, buty, kosmetyki, lekarstwa, dokumenty, sprzęty, turystyczne gadżety, itp.). Po czym spakować ją ze sobą w podróż i gdy okaże się, że czegoś brakło – dopisać. Za każdym razem, konsekwentnie.
Wtedy również i Ty będziesz mieć swój magiczny spis, usprawniający pakowanie :)
A tutaj teraz pomogę w kwestii, która nie dla każdego jest oczywista. To lista przedmiotów przydatnych w podróży, które ułatwiają mi wyprawy (mniejsze i większe) od wielu lat. Sprawdź, czy znasz wszystkie pomysły i czy coś Ci się nie przyda na najbliższą wycieczkę.
Turystyczne gadżety do zabrania w podróż
Stopery (korki) do uszu
Idealne do hosteli, kolejowych kuszetek, czy podczas nocy w samolocie. Nie tylko dla wrażliwych na dźwięki, ale i dla tych, którzy chcą się wyspać, a sąsiedztwo nie pozwala. Nieźle też sprawdzają się słuchawki do telefonu, ale trzeba lubić zasypiać przy muzyce. Takie zatyczki warto też sobie wcześniej przetestować, bo nie wszystkie są dla nas wygodne lub wystarczające. Ja bardzo lubię te pomarańczowe firmy 3M.
Opaska na oczy
To nierozerwalny komplet ze stoperami do uszu. Ja zawsze mam je w jednym woreczku. W podróży często albo coś się odsypia (np. w dzień), albo ogólne warunki nie ułatwiają zasypiania. Z tym zestawem, komfort snu staje się nieporównywalnie lepszy!
Poduszka podróżna dmuchana
Poduszki w formie zagłówka są bardzo popularne. Ale najpraktyczniejszą opcją (i super komfortową) jest ich dmuchana forma. Miękkość dobiera się wedle uznania, a gdy nie jest potrzebna, zwijamy w rulonik, co zajmuje mało miejsca w bagażu. Do tego jest niezwykle lekka. Nigdzie się bez niej nie ruszam, nawet na bliskie trasy po Polsce!
Ręcznik szybkoschnący
Kiedy odkryłam ten gadżet, nie mogłam się nacieszyć! Wielkości pięści po zwinięciu, niemal nic nie waży, a do tego naprawdę chłonny przy wycieraniu. Dużo zależy od firmy, są lepsze i gorsze, ale te nasze, mamy od czasu podróży dookoła świata! I do dziś działają niezawodnie, choć prane były z milion razy… Za nic nie zabrałabym już teraz dużego i ciężkiego ręcznika, który schnie wiele godzin… Ja mam taki > zobacz.
Nerka biodrowa
Długo nie byłam przekonana, ale to dlatego, że nie miałam odpowiedniej nerki. Za to, gdy już kupiłam pod kątem rowerowej wyprawy przez Polskę taką idealną, to teraz już jeździ ze mną w każdą podróż. Zawsze pod ręką ma się podstawowe rzeczy, a także na tyle blisko siebie, że i dla kieszonkowców to trudniejszy orzech do zgryzienia. Ostatnio jeszcze świetnie spisuje się w samolotach, gdy mam tylko bagaż podręczny, bo nerki nigdy nie są traktowane jako dodatkowy element, więc oszczędzam miejsce w ograniczonym rozmiarowo bagażu.
Czytnik
Na co dzień wciąż jestem zwolennikiem książek papierowych. Uwielbiam trzymać je w rękach, przewracać kartki, czuć ich grubość, czy zapach. Ale w podróży bardzo nie lubię zbędnych kilogramów. Dlatego taki czytnik na każdą trasę to cudowny wynalazek! Biblioteka marzeń w małym, sprytnym urządzeniu. Bajka! Mojego już nie ma w sprzedaży :( ale jest w czym wybierać.
Notes z długopisem
Element często bagatelizowany, ale niezwykle przydatny. Po pierwsze, nie zawsze wszystko się pamięta (choć w danej chwili jesteśmy przekonani, że zapamiętamy każdy element podróży). A po drugie, świetnie przydaje się w krajach obcojęzycznych, gdy nie znamy tego języka. Każdy łatwiej nam zanotuje nazwę miejsca, dworca, czy tradycyjnego dania do posmakowania w takim notesie, niż wytłumaczy. Do Chin w życiu bez notesu! ;)
Podróżny ekspres do kawy Nanopresso
Jeśli mogłabym przyznawać osobiste Noble jakimś przedmiotom, to właśnie ten niepozorny sprzęcik wylądowałby w czołówce. Idealny dla maniaków dobrej kawy, którzy nie zaspokoją się byle fusiarą, czy innym tanim substytutem magicznego napoju, a w podróży spędzają choć trochę czasu. Nanopresso jest lekki, banalny w użyciu, łatwo się czyści i wymaga tylko własnej kawy i gorącej wody (łatwej do zdobycia, lub trzymanej w termosie). Ja nie ruszam się bez niego już nigdzie dalej.
Klawiaturka do telefonu lub tabletu
wszystko zależy od typu podróży i zakresu obowiązków. Jeśli ruszasz na urlop, by odpocząć od pracy, monitorów i kontaktu ze światem, przejdź do kolejnych gadżetów. Jeśli jednak pracujesz w podróży, wykonujesz sporo przelewów, piszesz maile, czy książkę ;) sprytna, mała i lekka klawiatura, to absolutny skarb. A moja silikonowa pamiątka z Tajlandii, to już w ogóle super patent. Warto obejrzeć podobne.
Powerbank
Dziś już pewnie większość z nas ma to przydatne urządzenie, bo baterie w telefonach (czy innych tabletach) nie dają rady wielkim wyświetlaczom. Jeśli jednak Ty go jeszcze nie posiadasz, to polecam przemyśleć. Ten komfort, że nawet jak padnie jednocześnie telefon, aparat i tablet, to i tak sobie poradzę – w podróży jest bezcenny! A ostatnio w moje ręce trafił powerbank ADATA, który nie dość, że jest mocny i wystarczy spokojnie na kilka ładowań, to jeszcze jest ledową latarką (super mocną) i z gumową obudową, która okazuje się bardzo praktyczna w użytkowaniu. Super sprzęt!
Adapter
Niestety tak kolorowo, żeby na całym świecie gniazdka z prądem wyglądały tak samo, jeszcze nie jest. I długo nie będzie. Stąd motyw uniwersalnego adaptera (przejściówki) jest opcją idealną. Zwłaszcza przy sporej częstotliwości przemieszczania. Nie ma co zabierać, gdy wiadomo, że w konkretnym kraju nie będzie potrzebny. Jednak jak już kupować, to warto taki ze zmiennymi opcjami, bo płacimy raz, a mamy na wiele krajów. A na hotele nie ma co liczyć. Nigdy nie ma pewności, że będą do pożyczenia.
Przedłużacz
Ja zabieram zwykle taki na trzy wejścia. Przydaje się nieprawdopodobnie często, bo sprzętów mamy zwykle kilka i nieraz tylko krótką noc na doładowania, a gniazdko jedno w pokoju… Ale też dziesiątki razy trafiało się do np. hostelu, gdzie gniazdko było po innej stronie pomieszczenia, a człowiek musi wstać na budzik o 5 rano, w 12 osobowym pokoju… Biec o tej porze do telefonu/budzika oznacza postawienie pół hostelu na nogach. A tak – mając budzik pod poduszką – zawsze łatwiej :)
Statyw GorillaPod
Przydaje się głównie do zdjęć nocnych i timeleapsów, ale bez niego byłoby ciężko. Jest również super opcją przy filmowaniu. Statyw montujemy na żyrandolu, drzewie, czy poręczy mostu i… działamy! Lekkie i przydatne. Aż szkoda pomijać przy pakowaniu.
Kij (stick) do selfie
Jedni go kochają, inni nienawidzą. Ale prawda jest taka, że nasze najlepsze wspólne zdjęcia w wyjątkowych miejscach, zrobiliśmy sobie sami. Dzięki niemu. Niestety przypadkowi fotografowie albo nas ucinają, albo rozmazują twarze, albo ten kadr jest taki, że nie widać zabytku a na przykład same drzwi z tyłu. Albo rzeźba ma przyciętą głowę, a zdarzyło nam się też być czarną plamą. Także ten… umiesz liczyć? Licz na siebie! ;) Poza tym, stick może być świetnym [podróżnym] drapakiem do pleców! ;)))
Multitool
Nie jestem pewna, czy muszę tłumaczyć potrzebę wielofunkcyjnego urządzenia z nożyczkami w podróży. Ale podkreślę, że wciąż do czegoś się przydaje. Tylko uwaga na bagaż podręczny w samolocie (gdy lecimy tylko z takim). Niestety nie ma opcji zabrania go na pokład. To ogromna wada, aktualnie nie do przeskoczenia.
Ja pokochałam właśnie ten ze zdjęcia, bo jest malutki i leciutki. Brakuje mi w nim tylko otwieracza do wina…
Łyżko-widelec turystyczny „spork”
Szalenie przydatny zestaw, zarówno w podróży, jak i na co dzień, przy bardziej ekologicznym podejściu. Nic nie waży, estetycznie wygląda, a przydaje się zarówno do samodzielnie przygotowywanych posiłków, jak i w garkuchniach gdzieś na ulicy (zamiast sięgania po plastikowe sztućce). Nawet pod kątem higieny, jest to super rozwiązanie. Zwłaszcza, że są niezwykle wytrzymałe! Od dziesięciu lat, te sporki przemierzyły z nami sześć kontynentów i – jak dotąd – nie do zdarcia!
Grzałka z garnuszkiem
Ten pozornie staroświecki zestaw, fantastycznie sprawdza się nie tylko na biwakach. Nie zliczę ile razy w hotelach nie było czajnika, albo dojście do kuchni było niezbyt komfortowe. I wtedy niezawodnie wkraczał komplet grzewczy, który – gorącą herbatą, kawą, czy zupką – ratował zmarznięty i zmęczony organizm. Dlatego, dopóki nie mam pewności czajnika w pokoju na wyjeździe, zestaw jedzie ze mną!
Miska składana
Polecana szczególnie na wyjazdy namiotowe, rowerowe itp., ale nam też bardzo przydała się w wielomiesięcznej podróży przez kilka kontynentów. Zazwyczaj służyła do prania ciuchów (owszem – ręcznie – to wciąż przydatna umiejętność;)), ale ma też sporo innych zastosowań. Estetyczna, praktyczna, szybkoschnąca i sprytnie składana, więc zajmuje mało miejsca. Nam sprawdziła się konkretnie ta.
Buff
To element, bez którego nie ruszam się w żadną podróż. Początkowo wydawało mi się, że to tylko forma mody podróżnej, ale jak raz spróbowałam, to już tak nie uważam. Albo inaczej, może i modne, ale też super praktyczne! Aktualnie mam chyba z siedem różnych, w tym trzy długie, do 2-3 krotnego owijania – dobrze sprawdzają się zamiast szala, czy nawet ozdoby do prostej bluzki/koszulki. Nadają się na szyję, na głowę, sam kark (gdy słońce pali), na rękę i nawet do spania (gdy gdzieś jest za zimno). Dobrze chronią przed wiatrem i potrafią być bardzo ładne (na przykład taki). No bajka po prostu!
Koc termiczny
To lekkie maleństwo dostaniesz w każdej aptece za kilka złotych, a potrafi uratować życie! Dosłownie i w przenośni. Przy bardzo zimnych nocach jest świetnym wsparciem dla śpiwora, gdy trzeba odbić słońce – też dobrze się sprawdza, a nawet dłużej trzyma ciepło jedzenia, gdy jest taka potrzeba. Nigdy nie zapomnę nocy spędzonej w samochodzie, na południowej wyspie Nowej Zelandii, gdy obudziłam się z zimna, z dreszczami i łzami w oczach… A gdy Romek owinął mnie tym kocem, znów dałam radę usnąć i przeżyłam tę noc, choć było naprawdę kiepsko! Kto by pomyślał, że coś tak niepozornego potrafi być tak pomocne!
Chusta
To niesamowicie uniwersalna rzecz! Może być lekkim kocykiem w klimatyzowanych pomieszczeniach, okryciem na plażę, szerokim materiałem zakrywającym nogi, czy ramiona (w świątyniach), dodatkową powłoką na poduszkę (w sytuacjach wątpliwej czystości pościeli), pledem na którym się siada, osłoną przed komarami, chustą na głowę przy nadmiernym słońcu, workiem plażowym na gadżety, półką w hostelu (przy braku półek)… Mogłabym tak wymieniać, ale zostawię nieco pola do popisu Twojej kreatywności! :) Zwyczajnie, zawsze warto coś takiego mieć ze sobą. W każdego rodzaju podróży.
Japonki
Zarówno na upały (plaża, spacery, ulewy tropikalne), jak i przy każdej pogodzie do publicznych miejsc sanitarnych (prysznice, czy baseny). Nie muszę chyba niczego tłumaczyć. To po prostu gadżet, bez którego nie ruszam się w podróż. Zwracam tylko uwagę na wagę i materiał wykonania, by nie odparzyć sobie stóp i ważny jest element między palcami (ale to głównie przy planowanych dłuższych przebieżkach).
Okulary przeciwsłoneczne
Wygląd i dopasowanie to jedno, ale najważniejszy jest filtr przeciwsłoneczny! Często bagatelizowany, bo nie są to najtańsze okulary, ale bardzo istotny. Trzeba pamiętać, że oczy mamy na całe życie, a słońce – choć tak bardzo pożądane – potrafi być bardzo dla nich mocno niekorzystne. Dlatego naprawdę warto zainwestować i mieć ze sobą w każdej [słonecznej] podróży. Również podczas zimy.
Plecak podróżny
Bardzo często czytelnicy pytają o plecaki. Nic dziwnego, bo to szalenie ważny element podróży. Oczywiście wszystko zależy jak długo planowo ten plecak zostaje na plecach, ale kwestie na które zwykle trzeba zwrócić uwagę, to:
*dopasowanie do pleców (super, gdy są przemyślane osobno pod budowę kobiet i mężczyzn )
*wygodne dojście do wnętrza (np. taki zamek, który rozsuwa się wzdłuż komory i nie musimy wszystkiego wyjmować od góry)
*wykonanie (wodoodporność, szczelne zamki, dobry materiał, mocne szwy)
Nasze plecaki spełniają wszystkie te role i od podróży dookoła świata, do dziś, sprawdzają się niezawodnie!
Pokrowiec na plecak
Zazwyczaj kupowany jest po to, by zabezpieczać plecak przed deszczem, ale podczas podróży okazuje się niezawodny w jeszcze dwóch innych sytuacjach. Pierwsza, to zabezpieczenie na lotnisku, gdy nadaje się bagaż do luku. Nauczyliśmy się mocno owijać plecak, zaciskać i zaplątywać sznurek tak, by niemal nic nie wystawało, tylko od strony szelek element uchwytowy (do zaczepienia kodu nadawanego bagażu). I nie owijamy żadnymi taśmami ani drutami z kłódkami, bo od lat ten sposób się sprawdza i za dużo roboty by ktoś miał, chcąc dostać się do środka na szybko. Druga sytuacja, to zabezpieczenie przed zabrudzeniem plecaka we wszelkich niestandardowych transportach (dach samochodu, podłogi busów, naczepa ciężarówki, bagażnik pełen piachu itp. Gadżet bardzo godny polecenia.
Woreczki na pranie
Coś pozornie zbędnego, a jednak znów ma tak wiele zastosowań, że towarzyszy mi przy każdej podróży. Przede wszystkim, oddając pranie, warto wsadzić je do tych woreczków i gorsze pralki mniej zniszczą odzież, czy delikatniejsze materiały. Idealnie jest też zebrać wszystkie skarpetki razem, zasunąć i żadna nie zginie! Nie zapominajmy też o niedoschniętym ręczniku, czy praniu, które wrzuca się do woreczków i doczepia do plecaka, ruszając w dalszą drogę. Super też się sprawdzają do pakowania, bo można fajnie posegregować sobie w nich bieliznę, czy elementy bagażu, które chce się oddzielić od pozostałych. A wagi nie czuć, więc czemu nie? :)
UWAGA, JEST JESZCZE COŚ!
ZOBACZ NAJNOWSZY WPIS O PRZEDMIOTACH PRZYDATNYCH W PODRÓŻY
DBAJĄCYCH O NASZĄ PLANETĘ! ♥
Oto moja lista gadżetów, które nie dla każdego mogą być oczywiste. Spisywałam ją przez pewien czas i teraz zostawiam w Twoich rękach, by pomagała w praktycznym pakowaniu. Wierzę, że się przyda! :)
∇ ∇ ∇
Jest w tej liście coś, co Cię zaskoczyło?
A może Ty zabierasz ze sobą coś jeszcze, czego tutaj nie ma?
Podziel się z nami!
Po to tu jesteśmy, by ułatwiać podróże innym. Odwdzięcz się swoim pomysłem! :)
28 komentarzy
Przydatna lista :) Używamy prawie wszystkich. Jedynie z ręczników szybkoschnących zrezygnowaliśmy, bo są bardzo nieprzyjemne w dotyku. Nie ma to jak prawdziwy ręcznik jednak :) A rzadko już nam się zdarza bywać w miejscach, gdzie nie dają ręczników lub dają takie, że ich nie chcesz ;) W naszej rocznej podróży były jednak niezastąpione.
Z innych rzeczy mogę dodać pasek na pieniądze. Teraz może już nie jeździ się z większą gotówką, ale kiedyś w Peru czy Boliwii wcale nie było łatwo o bankomat czy płacenie kartą. Wtedy taką większą kwotę chowaliśmy do pasków :)
Pasek na pieniądze to faktycznie przydatny gadżet, gdy podróżuje się do miejsc odległych od bankomatów i tego rodzaju cywilizacji. Nam dotąd nie było to potrzebne, ale słyszałam różne historie, gdy się przydawał.
Natomiast z ręcznikami to nie do końca jest tak, że wszystkie są nieprzyjemne w dotyku, bo nasze są bardzo fajne i do tego świetnej jakości. Odkąd je mamy, to średnio lubię te grube :D ale najtańsze nie były. Tyle, że sprawdzają się już blisko 6 lat, więc warto było ;)
Zaczęłam zabierać że sobą opaskę na oczy, szczególnie do samolotu. Faktycznie pozwala trochę bardziej „odpłynąć.”
To prawda, w samolocie przydaje się najczęściej :) choć w wieloosobowych pokojach hotelowych też bardzo ;))
Grzałka? :D Jeszcze nie zdechła? Teraz Jetboil się wozi. ;) Zawsze biorę klapki, bopod prysznicami różnie bywa i worki na śmieci – dużo chodzę po górach, a tam śmietników zazwyczaj nie ma. :) A Soplica pigwowa na zimną noc to też gadżet czy już fanaberia? ;)
Kochana, ta grzałka to skarb i mega niedoceniony gadżet. Jest maleńka, a wodę gotuje błyskawicznie :D polecamy!! Worki na śmieci, faktycznie dobry pomysł – ja zabieram zawsze na rower, bo i przeciwdeszczowo często pomaga! A pigwówka zawsze spoko!!! :))))
100% racji! Paru rzeczy nie mam w ogóle jak na przykład kija do selfie i tego gorilla coś tam ;) Klawiaturkę chyba muszę kupić. A stopery dostaliśmy od sąsiadów jak się urodziła im córka – przewidywał, że odziedziczy głosik po mamusi i będzie głośno dawać znać, że żyje. Także stosujemy je często. A za nerkę to Piotrek by mnie zabił, jest tak przeczulony na punkcie kieszeni zewnętrznych i złodziei, że jedyną opcją jest kieszeń specjalnie wszyta od wewnątrz do spodni – bez zdjęcia tychże nie wyjmiesz kasy ;)
Ha ha ha, geneza przyjaźni z korkami do uszu rozczulająca niemalże! :D A z tą nerką, to zależy gdzie i po co, ale i tak lepsza [bezpieczniejsza] taka opcja, niż torebka, czy plecaczek. ;) A do samolotu, czy na rower – idealna! ;)
Listwa się przydaje, potwierdzam, ale zawsze zabieramy taką do której możemy więcej wpiąć ;) (trzy gniazdka to mało)
U nas bywa na styk, ale zwykle jest jeszcze powerbank, więc da się to połączyć. A coraz częściej pojawiają się też takie z wejściami USB, to też wydaje się dobry pomysł. :)
Dodałabym jeszcze butelkę z filtrem np. Walter to go.
Gadżet faktycznie fajny, ale ja wciąż mam problem z oswojeniem się z taką wodą. Szczególnie ze smakiem…;) ale pracuję nad tym, bo dla minimalizowania plastiku na pewno watro…
Ten sprytny GorillaPod wydaje się być bardzo poręczny! Będę musiała się zaopatrzyć :)
Pewnie nie w każdej podróży i sytuacji jest niezbędny, ale stara się dzielnie zastępować statyw do aparatu, czy kamerki i zdecydowanie jest poręczniejszy. ;)
Bez stoperów się nie ruszam, nawet jak na jeden dzień jadę w góry ( czasem człowiek nie chce słyszeć, co gadaja ludzie w autobusie :-P). Zaintrygował mnie ten statyw, muszę zgłębić temat. No i oczywiście grzalka, nie wiem dlaczego, ale w wielu krajach czajnik, nawet wspólny np. na korytarzu nie jest standardem. Bardzo cierpiałam ostatnio na Kanarach, kiedy nie mogłam sobie zrobić herbaty :-/ Ale chyba grzałka jest tak oldskulowa, że nie do kupienia. Ja bym dodała jeszcze „packaway backpack” – mały szmaciany plecak i spinacze, żeby powiesić pranie. Fajny wpis, zwłaszcza dla tych, co dopiero zaczynają podróżować.
Kasia, grzałka wciąż bez problemu do kupienia w internecie :) tylko warto zwracać uwagę na wtyczkę, by była płaska i przy bolcach i innych gniazdkach nic jej nie blokowało.
A mały szmaciany plecaczek faktycznie często zabieram (ostatnio jakoś rzadziej), ale warto podsunąć pomysł – dzięki! ;)
W sumie nie korzystam tylko z trzech rzeczy, ale nie są dla mnie użyteczne. Reszta też zawsze ma miejsce w moim plecaku ;) To ciekawe jak człowiek z czasem zbiera sobie w sumie listę rzeczy niezbędnych ,często ucząc się na błędach ;) BTW Stopery ratują życie! ;)
To prawda, nasza lista powstawała przez pewien czas – trochę na błędach, trochę na doświadczeniach – i jest. Postanowiliśmy więc zaoszczędzić innym ten czas i ograniczyć błędy ;)) niech mają! :D
Większość z nich jest rzeczywiście w podróży nieodzowna. Jednak kilku nie lubię :) np. nerki – no chyba, że nie nosimy w niej portfela i dokumentów. :) Klawiaturę zawszę obiecuję sobie kupić, w rezultacie stukam jak szalona na telefonie lub ipadzie :) Ja bym do tej listy dodała srebrną taśmę :D to jeden z moich nr jeden bez których się nie ruszam ;-) I zawsze mam trudność w zrozumieniu fenomenu stoperów do uszu :) Jak je włoże do uszu to mi tak przeszkadzają, że juz wolę hałas wokół :)
Ze stoperami rozumiem o tyle, że ja osobiście nie znoszę mieć wody w uszach, czego wiele osób nie rozumie. Akurat takie korki znoszę dobrze, ale to też dlatego, że wiele odgłosów i dźwięków mi zwyczajnie przeszkadza.
A szeroką taśmę zabieram zwykle na rower (jak jadę gdzieś dalej, na kilka dni), a Romek zawsze, gdy gdzieś lecimy. Rzadko się przydaje, ale bywa, że ratuje skórę, więc warto mieć choć kawałek zawinięty na krótkim ołówku ;) – słuszna sugestia. :))
Dzięki ! Przyda mi się na pewno taki poradnik, niedługo planuję wyjazd (jeszcze nie wiem gdzie) tak bardziej na spontanie :D Na pewno wykorzystam dużo rzeczy z tej listy, jeszcze raz dziękuję.
Bardzo się cieszę! Zawsze super jest wiedzieć, że coś nad czym trochę się popracuje, przydaje się innym osobom. :) Udanej podróży!
Bardzo fajna lista. Większość z niej rzeczywiście jest w podróży przydatna i również gości na naszej liście. Nie zabieramy z sobą jedynie kija do selfie i statywu, reszta w zależności gdzie jedziemy jest z nami :). Klawiaturę kiedyś kupiliśmy i jakoś w sumie rzadko jej używamy. Miska składana też leży w szafie. A czy możesz podać jakiej firmy macie ręczniki? Mój już chyba czas najwyższy wymienić ;)
Dzięki :) u nas klawiatura tez rzadko, ale jednak się przydaje. Wszystko zależy od wyjazdu. Z miską podobnie. Natomiast ręczniki zabieramy wszędzie i od tylu lat wciąż te same! Firma to Sea to Summit (Drylite towel). Naprawdę możemy polecić. :)
Łyżko-widelce są świetne pod każdym względem :) W podróży – obowiązkowe!
Dokładnie! Zresztą, ja mam swój zawsze przy sobie w torebce. Takie ekologiczne i wygodne rozwiązanie – polecam! ;)
Fajna lista. Większość rzeczy też ze sobą zawsze zabieram. Zabrakło mi jeszcze jakiejś podstawowej apteczki.
Dzięki Marta! Apteczki na tej liście nie ma, bo dla nas nie łapie się ona w opcjonalne gadżety, a w obowiązkowy element bagażu. ;) Ale dzięki za komentarz i sugestię! Pozdrawiamy słonecznie ☼