Tajemnicze kamienne posągi to najbardziej charakterystyczny element Wyspy zwanej Wielkanocną. Niemal każdy ma w głowie te podłużne twarze, rozstawione gdzieś daleko, na końcu świata. Ale czy to tylko twarze? Dużo ich jest? I czy ten obszar, to tylko jeden ląd, a może więcej wysepek? A tak właściwie dlaczego one są takie tajemnicze?
Był taki moment, że i ja zadawałam sobie te pytania, bo skąd niby miałam wiedzieć. Akurat o tym w szkole nie było. Ale trafiłam w końcu na program dokumentalny o wyspie i mnie oczarowała. Od razu złapałam za stary, zżółknięty atlas rodziców i odszukałam tę maleńką kropeczkę na mapie. Patrzyłam, macałam ją palcem, rozmyślałam… aż zapisałam w głowie, jako największe podróżnicze marzenie. I czekałam.
Długo, nie powiem. Aż ustawiłam sobie na pulpicie w komputerze zdjęcie z posągami i codziennie, włączając laptopa, witałam się z nimi mówiąc na głos – polecę do Was! Na pewno. I uśmiechałam się do tej myśli.
Dwa lata później, byłam już w podróży dookoła świata i ta wyspa – nazywająca się właściwie: Rapa Nui – była jej wisienką na torcie. Byłam najszczęśliwszą blondynką pod słońcem, stąpając po wymarzonej Ziemi i chłonąc klimat całą sobą.
Jednak to był dopiero początek. Rapanujczycy mówią, że ta wyspa wybiera sobie ludzi i mnie ewidentnie trafił się ten zaszczyt. Najpierw nie chciała puścić dalej, a potem została w mojej głowie na lata. Wzywała. Budziłam się myśląc o niej, w ciągu dnia wszystko mi się z nią kojarzyło, a gdy szłam spać, przenosiłam myśli na jej wulkaniczną Ziemię, by zasypiać z błogością i spokojem.
I tak przez siedem lat. Aż wykombinowałam – jak znów mogę tam wrócić! I wróciłam. Tym razem na zimę i na poważnie. Trochę naukowo, trochę duchowo, a trochę z ciekawości. I – o ile to możliwe – rozkochała mnie w sobie jeszcze bardziej! Tak mocno, że chcąc rozładować wszystko, co kumuluje się we mnie od lat, zaczynam się nią dzielić na wiele sposobów.
Piszę o niej, opowiadam na spotkaniach na żywo (i online), wystawiam zdjęcia na licytacje, dzielę się muzyką, ciekawostkami, zarażam ta pasją znajomych ;) aż w końcu dotarłam tu – do podcastu.
Za dużo kłębi się w mojej głowie, by nie dać temu szansy pójść dalej w świat! Wiesz, że w ciągu dwóch ostatnich lat, wszystkie książki, artykuły i prace naukowe, jakie przeczytałam (pochłonęłam!) są o Rapa Nui? Wyspie zwanej Wielkanocna ♥
A w Internecie bardzo dużo powielanych jest błędów, złych interpretacji i spłycania wielu kwestii, bym mogła siedzieć cicho i trzymać wiedzę tylko dla siebie.
Dlatego od dziś będę się nią dzielić w formie opowiadania. Tu na blogu, na YouTube, czy w innych platformach podcastowych. Nie wiem na jak długo wystarczy mi energii, by to utrzymywać, ale 10 odcinków mam zaplanowanych. Dlatego zapraszam Cię do śledzenia kolejnych części, a może też podzielenia się nimi z kimś? Oczywiście jeśli uznasz, że są na tyle ciekawe, by inni chcieli posłuchać. Będzie mi oczywiście bardzo miło, bo uwielbiam oczarowywać coraz to nowe osoby swoją ukochaną wyspą – Rapa Nui ♡
Wiesz, czasami nie trzeba gdzieś lecieć, by się tam przenieść. Daj mi zadziałać, a resztę pozostaw wyobraźni ;)
To co? Koniec czytania – posłuchaj ☟
Przesłuchane? :)
Tu jest link do grupy, o której mówię na końcu.
A skoro już wiesz o czym będą kolejne odcinki, to może masz ochotę przejść od razu do pierwszego?
☞ Wyspa zwana Wielkanocną PODCAST #01 | Odkrycia ☜
Podcast „Wyspa zwana Wielkanocną” znajdziesz też na wielu platformach z podcastami:
Spotify, Google Podcast, Apple Podcast, Pocket Casts, Podcast Addict, Amazon Music, Castbox, Radio Public, Stitcher, Overcast i oczywiście na YouTube :) zapraszam do subskrybowania i słuchania!
A może zechcesz podzielić się w komentarzu: na jakiej platformie Ty słuchasz najczęściej podcastów? Bardzo mi to pomoże w przygotowaniach kolejnych. Dziękuję ♡
2 komentarze
Słuchałam audycji w Radio eM, pięknie Pani opowiada… Mmmmm a te ananasy z powiewem wiatru
Ojej, ależ mi miło! Dziękuję ♡ podejrzewam, że cały urok tych opowieści polega na tym, że płyną one prosto z serducha. A każdy taki komentarz jak ten, dodaje mi tylko skrzydeł do działania :)) Życzę posmakowania kiedyś tych ananasów podczas pachnącego wodą wiatru…^^