Chiny | Uliczne kung fu

Chiny | Uliczne kung fu

autor Romek
2 komentarze

Biały człowiek, który pierwszy raz wyląduje w Azji, dajmy na to w takim Pekinie, rozgląda się na wszystkie strony – bo musi! I nie mowie tutaj o innej zabudowie, zabytkach itp. Chodzi o przejścia dla pieszych.
Podobno w Pekinie jest 9 milionów rowerów. Dodajmy do tego jeszcze drugie tyle skuterów i samochodów. I wrażenie, ze nagle wszystkie chcą przejechać akurat przez to skrzyżowanie, przez które chcesz przejść…

Jak się przedostać na drugą stronę?

Przede wszystkim obserwuj tubylców i porzuć wszelkie przyzwyczajenia:

  1. To, że od kilku sekund pali się zielone światło nie znaczy, ze już powinieneś wchodzić na pasy (dla równowagi – czerwone wcale nie oznacza, że nie powinieneś ;))
  2. To, że ktoś trąbi jadąc prosto na Ciebie wcale nie oznacza, że jednocześnie przygotowuje się do hamowania…
  3. Niech Cię nie zwiedzie informacja, że ruch w Chinach jest prawostronny – to raczej traktowane jest tutaj jako wskazówka ;)
  4. Jeśli przechodzisz przez skrzyżowanie bez świateł, nie przejmuj się (bardziej niż zwykle) – w zasadzie różnice są mało zauważalne

Natomiast takie pomysły jak zatrzymywanie się przed przejściem dla pieszych są – mam wrażenie – traktowane jako poczucie humoru białych, którego nikt do końca nie rozumie.

W efekcie przez pierwsze kilka dni czuliśmy się jak gdybyśmy grali we Froggera. Na żywo. Level 128 ;)

Nie żeby od drugiej strony wyglądało to lepiej/bezpieczniej. Przejażdżka tuk-tukiem ulicami Pekinu, już w pierwszy dzień po przylocie, dostarczyła nam nie lada wrażeń. Lawirowanie ruchomą budką na bazie motorku (która -według wszelkich europejskich zasad fizyki – powinna rozpaść się na pierwszym dołku) pomiędzy autobusami, ciężarówkami i innymi uczestnikami ruchu, z prądem, pod prąd, w poprzek (sześciopasmowej ulicy) – tak do hotelu dowiozą Cie tylko w Pekinie. Materiał na film w kinie 5D gotowy ;)

Co ciekawe, wkrótce z tego Chaosu wyłaniają się jakieś zasady ruchu. Choć głownie praktyczne, nie prawne. Przede wszystkim: kombinuj, zaraz za nią: jeśli jest większy/twardszy/szybszy – to ma pierwszeństwo oraz znana nawet nam – zachowaj (BARDZO) szczególną ostrożność. Zawsze.

Co jeszcze ciekawsze, wygląda na to, że już po kilku dniach przeciętny europejczyk jest w stanie się dostosować i jakoś w tym wszystkim poruszać – nasz rekord to „przemkniecie” przez kilkupasmowe rondo w Xi’anie, przy którym nawet tubylcy wyglądali niepewnie ;)

Ale najbardziej intryguje to, że przez cały pobyt w Chinach nie widzieliśmy ANI JEDNEGO wypadku czy stłuczki, a auta wcale nie są tu poobijane (to znaczy te, przy których zauważanie obicia ma sens).

Zastanawiałem się już nawet nad zadziwiającą skutecznością szkół jazdy (i trochę nad tym jak wygląda egzamin? „Dowieź mnie z punktu A do B bez zarysowania – zdałeś!” (?) Bo zmuszanie kogoś tutaj do jazdy zgodnie z przepisami to chyba byłaby przesada, nawet jak na tutejsze realia) ale naprostowano mnie, że prawo jazdy dostaje się tutaj po trzyczęściowym egzaminie – przy czym każda część jest jedynie teoretyczna… No cóż, ważne ze działa :)

I od teraz z mniejszym przymrużeniem oka będę oglądał filmy typu jeden na wszystkich – wszyscy na jednego. Skoro taki Jackie Chan od małego musiał przechodzić przez przejścia dla pieszych w Chinach, to co to dla niego ogarnąć kilkunastu przeciwników ;)

2 komentarze
0

Powiązane wpisy

Napisz co myślisz!

2 komentarze

Agnieszka Ilnicka 7 czerwca 2015 - 21:19

Ale niesamowite zdjęcie. Ciekawe jak to jest być tam pieszym :)

Reply
Ewa 7 czerwca 2015 - 21:52

Na początku można się przerazić, ale z czasem wystarczą oczy dookoła głowy i dobre jest przechodzenie wraz z grupą ludzi, która się napatoczy ;)

Reply

Ta strona korzysta z ciasteczek (cookies), dzięki którym może działać lepiej. Zamknij, akceptuję Zapoznaj się z polityką prywatności i plików cookies.