Od kilkunastu lat, wiosenna, majowa sobota, staje się swoistym świętem Gruzinów. Na szczycie wzgórza Mtatsminda – w miejscu, z którego rozpościera się wprost bajeczny widok na całe Tbilisi – odbywa się Festiwal Młodego Wina. Wydarzenie, które do reszty skradło moje serce! Byłam na nim dwukrotnie i jeszcze nie raz wrócę. Dlaczego? Hm…
Czujesz się koneserem wina? Wyobraź sobie dzień idealny. Słońce, gwar i uśmiechnięci ludzie z kieliszkami powieszonymi na szyi. Dziwne? Według mnie fajne. Do tego niekończące się rzędy namiotów z wystawcami win z całej Gruzji oraz sery i inne dodatki towarzyszące degustacjom. Jest też część z gastronomią, grillem i parkiem zabaw dla dzieci.
A jak Ty wyobrażasz sobie raj? ;)
Tradycja wina w Gruzji
Jest ogromna! Spore grono etymologów przypisuje nazwę wina gruzińskiemu słowu gvino. Wykopaliska archeologiczne pokazują, że produkcja wina kwitła na tych terenach już na kilka tysięcy lat p.n.e. A do tego wszystkiego, same winorośla pochodzą prawdopodobnie z kaukaskich okolic. Oczywiście kwestia pochodzenia wina wciąż jest dyskusyjna, ale jednak kilka szczegółów wyróżnia Gruzinów w tej polemice.
Przede wszystkim ich podejście. To jeden z najważniejszych elementów tradycji, kultury i dumy kraju. Szanujący się Gruzin albo marzy o tym, by kiedyś produkować własne wino, albo już to robi. Nie chodzi o biznes i robienie na tym kasy, choć oczywiście przedsiębiorców nie brakuje. Ale o choćby kilka butelek rocznie na uroczystości rodzinne, dla bliskich, czy na specjalne okazje.
Mam kilkoro gruzińskich znajomych, bliższych i dalszych. Ale z jednym z nich zaprzyjaźniłam się szczególnie i często rozmawiamy na przeróżne tematy. Nieraz dyskusja schodzi na wino, rodzaje tego trunku i na jego marzenia w temacie własnej winiarni.
Najpierw poznałam Giorgiego, potem jego rodzinę, następnie on moją i tak sobie kwitła ta przyjaźń stopniowo. Ale dopiero kiedy dostałam w prezencie butelkę ich własnego wina, poczułam się jak przyjęta do rodziny. Serio, byle komu nie oddaliby jednej z niewielu butelek. Niesamowite uczucie! A smakowało uooo… no brak słów! Genialnie!
Festiwal Młodego Wina
To właśnie Giorgi opowiedział mi o tym gruzińskim święcie. Jeszcze w Polsce, gdy poznawaliśmy się na innym festiwalu – w Jarosławiu. Zachęcał i tłumaczył, że to świetna okazja, by poznać i – uwaga – by zrozumieć istotę gruzińskich win. Że jak będę wybierać się kiedyś do Gruzji, to najlepiej podczas New Wine Festiwal w Tbilisi.
Wzięłam to sobie do serca i choć najpierw poznałam Tbilisi zimą, to już drugą podróż do tej gruzińskiej stolicy zorganizowałam sobie własnie na maj. I to była doskonała decyzja!
Pogoda była cudowna. Gio z Teką i Bao (żoną i córeczką) byli na górze już od rana. Jak co roku. Ja dojechałam koło południa i dostałam niemal oczopląsu z zachwytu! Zakupiłam szklany kieliszek z logiem Wine Club, by nie brać plastikowych kubeczków za każdym razem. Nie dość, że ekologicznie, to jeszcze – no błagam – poznawać walory smakowe wina w plastiku?! Nie było takiej opcji. A i pamiątka w postaci ukochanego kieliszka cieszy mnie do dziś. Dwóch w zasadzie. Bo rok później zabrałam na ten festiwal Romka. Wprawdzie pogoda była mniej słoneczna, ale i tak było kapitalnie!
Przede wszystkim, degustacje!
Każdy wystawca ma swoje miejsce i stara się na tych swoich 2m² stworzyć coś, co utkwi w głowie gościom festiwalu. Dlatego każde z miejsc jest inne. Fajne jest to, że obok siebie stają zarówno znane i cenione marki win, jak i mali przedsiębiorcy, którzy wcale nie odstają od reszty! A opcji do kosztowania jest kilka i w zależności w jakich smakach gustujesz, to odpowiednio przebierasz w ofercie.
I tak pląsasz sobie pomiędzy tymi straganikami… :))
Wiadomo, nie leją pełnych kieliszków (choć mali przedsiębiorcy nieraz naleją naprawdę od serca!), ale kilka małych łyków jest na bank. Można poczuć bukiet zapachowy i zapisać sobie nazwę, numer namiotu, lub od razu kupić kilka butelek dla siebie. Sporo stoisk ma również sery lub choć krakersy do zagryzienia, ale im później się przychodzi, tym mniej już tego dokrajają. I nie ma się co dziwić.
New Wine Festiwal jest darmowy
Dla winnic jest to promocja, więc inwestują wiele litrów w rozlanie, by pozyskać klientów. Poza tym festiwal wina to coś, czego nie może zabraknąć w gruzińskiej stolicy. No bo jak?! Jednak nie do końca jest to turystyczna atrakcja. Przynajmniej nie z założenia. No bo taki gość z innego kraju za wiele nie zabierze ze sobą. Inna sprawa, że niejedni Rosjanie, czy Polacy potrafią pozytywnie zaskoczyć i zakupić karton wina na wieczór, czy resztę podróży. ;)
Nie każdy też lata tylko z bagażem podręcznym. Ja na przykład, do Gruzji latam z małym plecakiem, ale stamtąd do Polski zawsze już dokupuję duży bagaż. Poważnie – zawsze! No bo niestety, ani raz w Polsce nie wypiłam tak dobrego gruzińskiego wina jak w Gruzji. Powtórzę – niestety! To co jest dostępne w naszych sklepach (z gruzińską etykietą) to jakiś żart. Do tego kiepski.
Niemniej, sami Gruzini kochają to wydarzenie i nic w tym dziwnego. To czas spotkań z przyjaciółmi i poznawania nowych ludzi. Festiwal jest też prorodzinny i również z dziećmi przychodzi sporo osób. Atmosfera jest bardzo przyjazna i pozytywna, a miejsce naprawdę wyjątkowe. Na koniec – po degustacjach – każdy zabiera ulubione butelki do domu i wizytówki na przyszłość. Dosłownie wszyscy wychodzą stąd zadowoleni!
Niektórym nawet gęby śmieją się aż nadto pokaźnie! Ale tu wszystko zależy już od tego jaką kto ma mocną głowę. ;)
Organizatorzy o festiwalu
Aktualnie otwierają się na zagranicznych gości, o czym świadczy choćby strona internetowa w języku angielskim. Dawniej tego nie było. Zachęcają do wzięcia udziału, do poznania atutów gruzińskiego skarbu, zapewniając o dużej ilości smaków, atrakcji oraz muzyki towarzyszącej wydarzeniu.
Podkreślają, że na gości czekają zarówno duże firmy winiarskie, średnie i małe winiarnie z różnych regionów Gruzji, jak i rodzinne winiarnie z tradycjami. A oni wszyscy – z przyjemnością – zaoferują nam najlepsze wina z ostatnich zbiorów, czyli jesieni poprzedniego roku. Więcej informacji organizacyjnych znajdziesz tutaj.
Dodam w formie ciekawostki, że podczas festiwalu w 2019 roku, wystawiono 97 firm winiarskich oraz 153 winiarni rodzinnych! Sporo, prawda? I – żeby nie było – nie byle kto się dostaje. Są konkretne wytyczne i winiarnia musi wysłać najpierw swoje próbki do komisji, która decyduje o tym, czy trunki potencjalnego wystawcy są godne festiwalu wina, czy nie. Jest także obowiązek rozlania na degustacje minimalnie 20 litrów napoju. No nie ma lekko! ;)
Festiwal Młodego Wina – informacje praktyczne
Jeśli zamierzasz wybrać się na to wydarzenie, to wrzucę tu dla Ciebie kilka istotnych kwestii i rad:
- zwykle jest to druga sobota maja, ale niestety trzeba śledzić wydarzenia na stronie i dość późno termin zostaje potwierdzony; dlatego w tym roku nie polecieliśmy, bo ceny za loty były już zbyt wysokie na 2 miesiące przed terminem…
- idź jak najwcześniej – z dwóch powodów:
- pierwszy to mniejsze tłumy w początkowych godzinach, rozpoczęcie jest fajne, wystawcy mniej zmęczeni i dodatki oraz samo wino chętniej rozdawane; dodatkowo, to im mniej alkoholu we krwi, tym mniej „głośno” i szkło nie tłucze się tak łatwo jak pod wieczór ;) /oczywiście cały czas jest bezpiecznie i pokojowo jak najbardziej, ale… wiadomo – w końcu to darmowy alkohol
- drugi to transport – w ciągu dnia jest bardzo, ale to bardzo ciężko dostać się na górę miejskim transportem, a nawet taksówki i autobusy utykają w ogromnym korku, bo pół Gruzji chce na wino! ;) Dlatego albo jak najwcześniej, albo piechotą pod górę! Co jest całkiem do zrobienia i może warto? Ewentualnie uzbrój się w cierpliwość i albo w kolejkę do kolejki, albo zabierz coś do wachlowania się w taksówce!
- kup swój kieliszek – tak jak pisałam powyżej – wino lepiej smakuje ze szkła i koniec kropka; do tego eko-podejście zawsze spoko, no i fajna pamiątka!
- w punktach organizacyjnych (tam gdzie kieliszki) jest katalog wystawców – dla bardziej zainteresowanych winem, a nie samą opcją picia za darmo jest to przydatny motyw
- zajrzyj do kawiarni Puri Guliani Funicular (przy górnej stacji kolejki) na pączki! Na miejscu smażą „polskie pączki” z budyniem, które jeszcze gorące otrzymujesz na talerzu lub na wynos – pyyycha! ♥ (więcej o tym w przewodniku po Tbilisi – link kilka linijek niżej)
Tbilisi i Mtatsminda park – jak dostać się na górę?
Jeśli nie piechotą ;) to najlepiej kolejką. Jest tanio i super wrażenia widokowe. Można też autobusami lub taksówką, ale już wtedy jest dość naokoło. „Z buta” polecam choćby dlatego, że widoki są miażdżące z każdym krokiem w górę! Poza tym, po drodze przechodzi się obok zabytkowo-magicznego Mama Daviti Church i pięknego cmentarza ważnych osobistości gruzińskich.
Więcej o tym miejscu i podejściu w tym poście > największe atrakcje Tbilisi
Poznaj też wszystkie praktyczne porady o Tbilisi (i pączkach), jeśli tylko się tam wybierasz. :)
Festiwal Młodego Wina w Tbilisi to coś, co warto przeżyć!
Tak po prostu. Nawet jeśli nie jesteś koneserem, ale chcesz zobaczyć jakie znaczenie ma dla Gruzinów wino, z jakim namaszczeniem do niego podchodzą i jak potężną różnorodność serwują. Poza tym to tak cudowne widokowo miejsce i tak sympatyczna atmosfera, że nie widzę przeciwwskazań dla nikogo. Ale wiesz co? Nie musisz wierzyć mi na słowo. Sprawdź sam/-a! I daj znać, czy Ci się podobało! ;)
Aaaa, wróciłabym! ♥
A Ty znasz jakiś godny polecenia festiwal wina? Niekoniecznie w Gruzji.
Podziel się nim w komentarzu! Odwiedziłabym…^^
12 komentarzy
Coś pięknego! Byłem w Gruzji kilka lat temu, ale nie miałem niestety możliwości brać udziału w takim wydarzeniu :)
Jeszcze kilka lat temu nie było ono popularne. W zasadzie dalej nie jest jakoś bardzo, więc warto przemyśleć, gdybyś miał ochotę wrócić… ;)
Z chęcią dołączę! Gruzja ostatnio zrobiła się gorącym kierunkiem wśród Polaków i ja tez dopisałam ja na swoją listę.
Świetnie! Gruzini bardzo lubią Polaków, więc na pewno nie pożałujesz tej podróży :)
Gruzja od dawna chodzi nam po głowie, i ciągle przesuwa się w czasie :) Po takim wpisie mamy ochotę pojechać tam nawet jutro!
Znam to bardzo dobrze! My też mamy kilka takich kierunków, o których myślimy, że już tuż tuż i coś zawsze stanie na drodze. ;) Ale cieszę się, że udaje nam się zachęcić Was coraz skuteczniej do Gruzji. Niech kusi! :D
A ja tak przewrotnie – nie przepadam z winem. W ogóle ostatnio z alkoholem na bakier. Nawet piwo, tylko smakowe. Wiem, że wino można dobrać na każdą okazję i chyba do każdego dania, ale dla mnie każde smakuję tak samo :)
A ja to nawet rozumiem. Piwa nie lubię, nawet smakowego, a do wina kiedyś miałam taki stosunek jak Ty :) Ale dojrzałam do niego. ;) :D A tak serio, to jeśli nie masz potrzeby picia alkoholu, to lepiej, zdrowiej i bezpieczniej – tak trzymaj! :)
A Gruzja i bez wina też jest super! :)))
Super motyw z tymi kieliszkami! Nie tylko jest to bardziej ekologiczne i wino lepiej smakuje ale są też za razem fajną pamiątką :)
Dokładnie tak! Uwielbiam te kieliszki. Piąteczka Natalia! :))
Witam,
czy wie Pani może coś w temacie Dnia Wina Gruzińskiego , który podobno odbywa się corocznie w Tibilisi we wrzęsniu lub październiku? A może chociaż gdzie powinnam szukac informacji w tym temacie.
Pozdrawiam serdecznie
Agnieszka
Pani Agnieszko, o tym konkretnie dniu nie, ale faktycznie w październiku jest jedno wielkie święto wina. Proszę zaglądać sobie na tę stronkę – na bieżąco powinny pojawiać się tu informacje. Pozdrawiam ciepło!